Mieszko na tarczy
W dalszym ciągu nie wiedzie się w rozgrywkach piłkarzom Mieszka Mieszkowice, którzy tym razem musieli uznać wyższość Osadnika Myślibórz.
OSADNIK MYŚLIBÓRZ - MIESZKO MIESZKOWICE 1:0 (0:0)
Już pierwsze minuty meczu wskazywały, że będzie to twardy pojedynek o punkty, które są bardzo potrzebne obydwu zespołom.
Początek meczu to zdecydowane natarcie gości na bramkę gospodarzy. Podczas rajdu lewą stroną boiska w starciu z obrońcą Osadnika Robertem Dudką urazu nogi doznał zawodnik Mieszka Adam Zięba i musiał opuścić plac gry na kilka minut. W tym okresie spotkania groźnie strzelał na bramkę gospodarzy Kamil Chojnacki, jednak bramkarz Tomasz Kozłowski nie dał się zaskoczyć.
W odwecie na strzał z dalszej odległości zdecydował się Artur Sobczyk. Piłkę lecącą w kierunku bramki gości zdążyli zablokować obrońcy, którzy zażegnali niebezpieczeństwo. Z minuty na minutę uwidaczniała się przewaga w polu piłkarzy Mieszka.
Coraz częściej dochodziło do groźnych spięć pod bramką gospodarzy, w której swój kunszt wykazywał Kozłowski, wybijając piłkę zmierzającą do bramki po strzałach Mokrzyckiego i Chojnackiego. Po jednej z akcji piłka wolno toczyła się wzdłuż linii bramkowej gospodarzy, jednak goście nie zdążyli wepchnąć jej do bramki. Zespół Osadnika grał chaotycznie i sporadycznie starał się zagrozić bramce Andrzejewskiego.
Piłka po strzałach gospodarzy nie sprawiała problemu dobrze broniącemu bramkarzowi gości, który pewnie ją wychwytywał. Kapitalną interwencją popisał się w tej części spotkania golkiper gospodarzy Kozłowski wybijając piłkę po silnym strzale głową Mokrzyckiego na aut. Zmarznięci kibice od czasu do czasu starali się dopingiem zmusić swoich piłkarzy do lepszej i skuteczniejszej gry.
Po przerwie obydwa zespoły przystąpiły do gry w niezmienionych składach. Zespół gospodarzy tuż po gwizdku sędziego przystąpił do agresywniejszych ataków na bramkę gości. Bliski zdobycia bramki dla miejscowych po solowym rajdzie lewą stroną boiska był Marcin Gajewski, który minął kilku obrońców i groźnie strzelał, jednak piłka po jego strzale minimalnie ominęła bramkę. Kilka minut później ponownie Gajewski nie wykorzystał dogodnej sytuacji bramkowej.
Również Łukasz Jackowiak mógł zdobyć prowadzenie dla gospodarzy, lecz piłkę po jego strzale sparował na rzut rożny bramkarz gości. W 83. minucie piłka po strzale Przemysława Michalaka uderzyła w dolną część poprzeczki bramki gości i potoczyła się parę metrów przed bramkę. W ogromnym zamieszaniu dopadł ją Łukasz Jackowiak i technicznym uderzeniem umieścił w bramce obok bezradnego bramkarza.
- Przystąpiliśmy do meczu w osłabionym składzie - mówi Mirosław Jazłowiecki, prezes Osadnika. - Brakowało trzech podstawowych piłkarzy a ponadto trzech innych grało z niewyleczonymi po wypadku samochodowym urazami.
- Szkoda niewykorzystanych sytuacji do zdobycia bramek, szczególnie w pierwszej połowie - skomentował mecz natomiast Robert Wierzbicki, prezes Mieszka. - W drugiej odsłonie gospodarze mieli lekką przewagę, którą udokumentowali zdobyciem pod koniec meczu zwycięskiej bramki.
Żródło Głos Szczeciński
|