Tytułem przypomniałeś mi z dzieciństwa książkę "Biały Kieł " którą dosłownie pożerałem jak najlepszy obiad:P
a co do wiersza:
widzę przeładowanie bódzcami i pokusami człowieka , który "kawałek po kawałku" zatraca siebie i swój charakter czym staje się marionetką w rękach kogoś brutalnego choć lśniącego
tekst fajnie kompiluje z muzyką, bo to ona dodaje dynamiczności temu tekstowi. sam wiersz kojarzy mi się z uciekającym przyjacielem, który w końcu dał dupy, a ten drugi, mówi już pas.