American English, czyli...

<1>

2005-06-25 17:37:57
Zgadzam się z przedmówczyniami, ale i troszkę uzupełnię...
"Jedno, co warto, to golnąć se w gardło!" ;-D

2005-06-24 18:24:17
Ja z kolei, korzystając z okazji, pragnę pozdrowić kogoś innego- mojego drogiego tasiemca, którego skądinąd lubię, niemniej jednak, wcale nie przeszkadza mi to cieszyć się, że przez dobre dwa miesiące nie będzie pochłaniać moich kanapek... A tak poważnie, nawet nie mam ochoty zastanawiać się, czym kierują się energetyczne hieny, cała ta zgraja wampirów i sępów. Odpowiedź bowiem jest aż nader oczywista: wygodnictwo, z tym, że... od czasu do czasu wypadałoby tej drugiej stronie w pewien sposób zrekompensować potężne nadużycia, że się tak wyrażę... Bądź co bądź, na tyle, na ile znam się na biologii w zakresie bardzo podstawowym, mogę z całą pewnością stwierdzić, że symbioza i pasożytnictwo to NAPRAWDĘ nie jest jedno i to samo. Mam dość wysłuchiwania wzniosłych hasełek i gromkich okrzyków, opiewających wyższość działania w grupie nad funkcjonowaniem w pojedynkę. To jedna wielka bzdura, kolejny z rzędu tysięcy absurdów kultury masowej, odwołujących się do instynktów rozszalałego tłumu i kreujący fałszywe poczucie wspólnoty. Zdejmijmy różowe okulary. Nie bądźmy idiotami tylko dlatego, że inni są. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy egoistami tylko dlatego, że nie pozwalamy z siebie robić kozłów ofiarnych. Poświęcenie? Proszę bardzo, to wyjątkowo szlachetne. Altruizm? Ależ oczywiście. Ale dla tych, dla których faktycznie WARTO.

2005-06-24 12:17:21
Ech..zgadzam się z Tobą, Angie, nawet nie wiesz, jak bardzo....W naszych czasach "solidarność" jest ciągle mylona z tym, co Ja chcę i czego Ja potrzebuję..Wszyscy dbają o swoje, bo im "się należy"..choc czasem za tak zwaną "przysługę" usłyszysz nawet bąknięte "dzięki"..ale w momencie, kiedy Ty musisz myśleć nad tym, jak uratować klasę, daną sytuację, a oni sobie spokojnie rozmawiają, myśląc, że wszystko jest już ładnie i pięknie i nie chce im się kiwnąc palcem (bo przecież zadali sobie ten trud i "zapytali się" Ciebie o "przysługę") - to już jest zwykłe wykorzystywanie!! Mogę pomóc, gdy ta druga osoba naprawdę tego potrzebuje (albo jej się tak przynajmniej wydaje)..ale sama się w tym roku przekonałam, że gdy tej drugiej osobie się po prostu nie chce samemu czegoś zrobić z lenistwa, a nie wcale z powodu braków wiedzy lub braku umiejętności w danej dziedzinie, to wtedy się duużo traci (tak jak ja z kilku przedmiotów - pozdrawiam koleżankę z ławki, która spisując ze mnie ma oceny LEPSZE ODE MNIE! Cóż za ironia, nieprawdaż?..)..