Ale to już szczegół

<1>

2006-01-14 17:49:46
Ależ tu nie ma absolutnie nic do tłumaczenia! Sądzę, że orientujesz się w rodzajach zabiegów literackich na tyle, by zorientować się, o co chodzi we wspomnianym przez Ciebie sformułowaniu! A tak poważnie, to pisząc, że "do niedojrzałości trzeba dojrzeć", miałam na myśli nie tyle samo pojęcie niedojrzałości, ile pogodzenie się z faktem istnienia pewnych słabostek. To tyle. Natomiast pozwolę sobie dopatrywać się w Twojej wypowiedzi sporej dawki dowcipu, bo jakoś nie mogę uwierzyć, że naprawdę nie zrozumiałeś tej przenośni!

2006-01-13 19:39:35
Łeee... Szkoda, że wyrzuciłaś zeszyt z zabawnymi fragmentami rozmów "podstawówkowych", bo na pewno treść stanowiła(by) całkiem interesującą rozrywkę.
Natomiast patrząc na niego oczyma sentymentalizmu faktycznie okazał (czy okazuje) się niepotrzebny. Dlatego też mogę zrozumieć jego wyrzucenie.
Również mam sporo przedmiotów, których nie potrzebuję, ale są gdzieś tam upchane, i na nic nie czekają. Po prostu wiem, że są, ale ich nie dotykam.
Miałem zresztą pewną przygodę dotyczącą wspomnień z dzieciństwa.
A mianowicie - gdy byłem dzieckiem, dostałem pewną grę. Była sporych rozmiarów, bo to niby-lodowisko hokejowe długości ok. metra, a szerokości ok. pół metra.
Bawiłem się tymi hokeistami, strzelałem bramki, itd. Potem oczywiście zabawka się troszkę podniszczyła dzięki rękom dzieci , choć niedużo, ja wyrosłem z gry, i tym sposobem spoczęła sobie bezpiecznie w piwnicy.
Jednakże może rok temu rodzice postanowili oddać to lodowisko jakimś biednym dzieciom, którym owa gra przydałaby się - wiadomo, okresowo różne organizacje typu PCK prowadzą takie zbiórki.
Gdy się dowiedziałem, nie miałem nic przeciwko oddaniu gry, jednakże gdy już wnieśliśmy ją na górę i mieliśmy wkładać do worka z rzeczami dla potrzebujących, to mimo woli zaszkliły mi się oczy. Nie chciałem tego, nie zrobiłem tego celowo, ale to było silniejsze ode mnie. Rodzice to zauważyli i mimo moich protestów, zostawili lodowisko w domu. I znowu sobie ono leży w piwnicy w tym samym miejscu, pewnie go już nie ruszę, ale widać bez niego czuję się niekomfortowo. Morał? Wspomnienia są naprawdę silne, czego jestem przykładem.
Zdziwiła mnie moja własna reakcja, ale jednak.
Droga Angie, nie mogę jednak zrozumieć Twojej postawy dotyczącej "pewnego rodzaju niedojrzałości, do której należy dojrzeć". Przyznam, że ciężko jest mi to sobie uświadomić, bo jestem człowiekiem prostym - albo się jest dojrzałym, albo nie.
Ja użyłbym tu raczej określenia, iż trzeba dojrzeć do poczucia siły wyzwolenia się spod kurateli przedmiotów, tudzież wspomnień, ale "dojrzewanie do niedojrzałości" wybitnie mi nie pasuje. No, chyba że jest to część jakiejś Twojej wysublimowanej filozofii, z czym będę musiał się pogodzić.
A tymczasem, czy mogłabyś, Angie, wytłumaczyć mi to niezrozumiałe dla
mnie stwierdzenie?