oj meg.... Nie wiem czy troche nie przesadzasz... Zawsze jest tak, że znajomość zaczyna sie super, a gdy przychodzi codzienność i mijają kolejne szare dni ta radość blednie i gdzieś zanika. Sztuką jest utrzymać miedzy sobą to ciepło. Być jak takie "stare dobre małżeństwo" Sama mi mowiłaś, pamietasz cytat o miłosci o chrzcie? można to tez odnieść do przyjaźni./ / Nie możemy mieć nikogo na wyłączność, nawet ukochanym facetem czy dziewczyną musimy sie z kims dzielić, bo inaczej unieszczęśliwiamy tą osobe i samych siebie. Mówiłam Ci o malwinie, prawda? Nasza zażyłość stałą sie paskudnie męczącą klatką. Myśle, ze nie mozna sie tak uzależniać od jednej osoby. Pytasz gdzie jesteśmy. Kurcze, czy Ty myślisz, że ja jestem obsypywana sesemesami "co tam dzisiaj robisz, jak sie czujesz?" O mnie znajomi przypominają sobie jak coś potrzebują. I ja zwykle też. Gdy wracam do domu po 20 zwykle nie jestem w stanie myśleć o nikim innym poza samą sobą. Jasne, chciałabym miec takiego magicznego kogoś, ale wiem że jeśli kogoś takiego spotkam to i tak bede musiała na tego kogoś długo czekać... Staram sie nie pogrążać w samotności, i po prostu nie patrze na komórke. Jaki ja właściwie mam sygnał na smsa...? Dobra, troche Cie rozumiem, ale... po prostu nie wiem czy tego typu notki odniosą pożądany skutek. sory.
|