20.04.2006

<1234>

2006-06-12 20:16:09
Źle mnie rozumiesz, humanista to humanista, taka jego praca i niech to robi byle dobrze. Jak ktoś jest w tym dobry to niech to robi, ale co to np za zawód filozof?

2006-06-12 10:59:24
Czyli wg Ciebie humanista= nierób. No cóż, tytanem pracy nigdy się nie czułem, ale co to ma do naszej dyskusji?

2006-06-08 21:54:34
Bo trzeba się czymś zajać, żeby nie wyjść na nieroba

2006-06-08 16:34:52
A po co nam inne "nieścisłe" dziedziny nauki- np. filozofia czy filologia?

2006-06-07 22:37:07
To po co ona jest w ogóle?

2006-06-05 23:03:45
Nie jest nauką ścisłą w takim znaczeniu, jak np. matematyka czy fizyka, gdzie wszystko da się krok po kroku policzyć i udowodnić.

2006-06-03 22:48:27
Nie nauka? A teologia to nie jest nauka?

2006-06-02 22:55:37
"Tertium non datur"- "Trzeciej możliwości nie ma". Skoro sam twierdzisz, że władza nas oszukuje, to nie ma żadnego powodu, by wierzyć w fakty historyczne bardziej niż w zmartwychwstanie Jezusa (też zresztą odnotowane przez historyków rzymskich). Moje porównanie wzięło się stąd, że raczej nie spotyka się ludzi twierdzących: "Nie wierzę w bitwę pod Grunwaldem, bo mnie tam nie było, nie widziałem tego na własne oczy". Poza tym pisałem już kiedyś, że szukanie "dowodów" na istnienie Boga mija się z celem, wiara to nie nauka ścisła.

2006-06-02 21:16:44
Na bitwę pod Grunwaldem są dowody historyczne, tak samo na istnienie Juliusza Cezara, chociaż ja w żadną historię nie wierze bo władza i tak zawsze nas oszukuje. A na istnienie Boga dowodów nie ma kompletnie żadnych, a z łaciną to prosze do Mańka, ja nie mam takiego przedmiotu.

2006-06-02 00:17:47
Ciekawe pytanie. Można przyjmować, że Bóg istnieje lub nie- w tym drugim wypadku równie dobrze można nie wierzyć np. w to, że odbyła się bitwa pod Grunwaldem albo że żył Juliusz Cezar. W końcu nie przeniesiesz się o X lat wstecz i nie sprawdzisz na własne oczy, jak było naprawdę. Z wiarą w Boga, lub jej brakiem, jest tak samo. Natomiast jeśli przyjąć, że Bóg istnieje (właśnie ku temu się skłaniam), to z definicji musi On być istotą idealną, a więc nieobciążoną grzechem i innymi ludzkimi przywarami. Tertium non datur.

2006-06-01 20:53:55
A skąd wiesz że Bóg jest bez winy?

2006-05-30 23:41:10
Nazywasz wiarę w Boga "oszukiwaniem siebie", jednak tak samo człowiek wierzący może nazwać poglądy ateistyczne, i nie zmieni to niczego w Waszych stanowiskach. Przekonamy się o tym z całą pewnością dopiero po śmierci. Natomiast jeśli chodzi o "wybaczenie samemu sobie", nie jest ono wystarczające- to tak, jakby przestępcy sami prowadzili swoje procesy sądowe i się uniewinniali. Ludzie nie mogą odpuszczać grzechów sami sobie, ani sobie nawzajem, ponieważ są grzeszni. Moc wybaczania ma Bóg, ponieważ to On jest bez winy i stoi ponad grzechem.

2006-05-29 17:05:50
Sensu nie ma przebaczenie które jest z niczego, od nikogo, jest zmyślone przez nas samych, już lepiej wybaczyć samemu sobie, ale większość ludzi jest na to za słaba, wymyślili więc sobie razem istotę zwaną Bogiem. I w ten oto prosty sposób znalazło się wytłumaczenie na wszystko czego nie chciało lub nie potrafiło zrobić się samemu. Nie ma to jak oszukać samego siebie.

2006-05-22 22:30:26
Tam, gdzie jest wina, potrzebne jest przebaczenie. Na to od Boga nie jesteśmy w stanie zasłużyć, więc dostajemy je bez żadnej "zapłaty", natomiast człowiekowi musimy wynagrodzić krzywdę własnymi siłami. Można powiedzieć "nie jest mi ono potrzebne", tylko czy jest sens je odrzucać?

2006-05-20 20:52:39
Ale po co nam wybaczenie Boga? Komu do szczęścia potrzebne?