33-skomentuj

<1>

2009-09-10 12:49:09
Może bym nie miała odwagi przyznać się że nie byłam w sanatorium, ale widzę że nie tylko ja.. A kulka mimo że była też ma podobne zdanie. I nie tylko dlatego że jestem wiejską ,,babą,, , która powinna tyrać w polu a nie mysleć o głupotach (jakby powiedziała moja sąsiadka). nieraz miałam propozycje wyjazdu ale naprawdę mnie to nie rajcowalo ...i rezygnowałam. Natomiast czesto rozmawiałam na ten temat z ludźmi, ktorzy tam bywali. Jest taka taktyka ...przyjazd ..i zapisywanie się w kolejkie na następny wyjazd. a tak naprawdę jeżeli nawet pomoże kuracja..to na kilka tyg. To moim zdaniem każdy wypoczynek przyniesie podobne skutki. Teraz też mi ciągle suszą w domu głowe ze powinnam się wybrac. Jakoś jeszcze mnie nie przekonali.
ale jeżeli pojadę.. to napewno nie z bezgraniczną wiarą, że mnie tam uleczą. Popieram też Julka. To dla niektórych niezły urlop. Teraz już częściowo odpłatny, ale i tak jako urlop taniutki.. Pozdrawiam . Pati_1

2009-07-27 08:03:28
Sprowokowałes mnie wapniaku... Jestem doswiadczoną sanatoryjnie .. bo byłam tam mowię ze dwa razy choc w gruncie rzeczy tylko raz i to z 20 lat temu. Ale mowię ze dwa bo pierwszy i ostatni.. Dla mnie osobiscie był to czas kompletnie stracony .. bo nie tylko ze jego wyjazd minął się z moimi oczekiwaniami .. w leczeniu... to nie przespałam jednej spokojnej nocy przez współmieszkanki ... Conocne ich wypady i balangi wchodzenie a sobie znany sposob o kazdej godzinie do domu... i kompletny brak zainteresowania w leczeniu spowodował.. ze nabrałam awersji do takich wyjazdow. Powiecie moze ze po prostu zle trafiłam...Pewnie racja... ale mam takie zajome ktore tam jezdzą juz po raz moze .. 10-- 15-ty.. i szczerze mowiąc głownie z powodow towarzyskich ..i największym ich problemem jest ... w co się tam ubiorą.... Ale to tez jest sposob! Tyle ze nie dla mnie..

2009-06-25 17:57:53
Bardzo pięknie i szczegółowo opisałeś swój pobyt w sanatiorium.W kazdym jego punkcie zgadzam się z Tobą.Masz racje jedni jadą tam podratować zdrowie zabiegami,zmianą klimatu a inni byc może dla przeżycia przygody.Nie możemy się jednak burzyć z tego powodu.Każdy z nas jest inny.Ma inne oczekiwanie od życia, ma swój cel,zamiar.
Wg mnie kazdemu życzyłabym skorzystania z tego dobrodziejstwa.Troche to kosztuje, ale na pewno warto.W końcu wszystcy płacimy składki na NFZ i dlaczego jednostki tylko mają korzystać.
Julek sie nie co zapędził w osądzie innych.Swiat jest pełen ciekawych rzeczy dlaczego wiec mamy nie korzystać z tego. Podziwiajmy to co nas facynuje, co dottychcczas nie mogliśmy zobaczyć.
A jeśli uda nam sie zawrzeć nową znajomość, czy to coś złego?

Kochajmy ludzi za ich osobowość,pogodę ducha,rozum,poczucie humoru i ciepło.
Przecież to tak nie wiele!!!

2009-06-06 19:26:42
Nigdy nie byłam w sanatorium ale uważam że ciut przesadziłes Julku (...te balangi o których piszesz - to dancingi trwajace do godziny 22 ,albowiem później kuracjusze musza byc juz w pokojach. Każda zmiana klimatu ,zmiana otoczenia, juz samo to ze nie sprzatasz nie gotujesz obiadów wpływa na zdrowie .Kto jedzie na podryw to jedzie ..ale jest tez grupa i to mysle ze spora która w ten sposob podreperouje zdrowie,A napewno kazdy wraca zdrowszy ,weselszy ,wypoczęty .Dodam ze aby jechac do sanatorium wykonuje się wyniki i musza one byc dobre :)

2009-03-10 11:30:10
Czytając te tak sympatycznie przez Wapniaka napisane "sanatowspominki " i przysłuchując się co jakiś czas wracającej dyskusji czatowych sanatokuracjiuszy, również tych z mojego otoczenia rodzinnego, sprowokowały mnie one do wyrażenia moich refleksji w tym zakresie. Zaznaczam, że jestem osobnikiem bez żadnego "doświadczenia" sanatoryjnego, a mój osąd opieram na tym co zasłyszałem i przeczytałem z opowiadań. Absolutnie nie neguję potrzeby istnienia leczenia sanatoryjnego. Neguję jedynie sposób w jaki to leczenie w nich się odbywa. Budzi to mój najwyższy niepokój. Uważam, ze leczenie sanatoryjne to "dział" w NFZ, gdzie trwa porażająca malwersacja publicznych pieniędzy. Mój osąd opieram na podstawie "kuracjuszowych" opowieści. Jest pewna część, wg mnie znacząca, którzy jeżdżą tam nie na leczenie, ale na tzw. podrywy, balety czy balangi, Dla tej części "leczenie" sanatoryjne to po prostu wczasy za prawie friko. Podobnie jest z pewną częścią medycznego personelu sanatoryjnego, który nierzetelnie wykonuje przepisane przez lekarzy zabiegi i cieszy" się z tego, gdy dany pacjent - powiem językiem młodzieżowym - "oleje" przypisane mu zabiegi. To, że tak się dzieje stanowi w społeczeństwie publiczną tajemnice. Dziwię się dlaczego NFZ taką sytuacje toleruje wobec ciągłego narzekania na brak pieniędzy w kasie. Podobny nierozwiązany problem to korupcja w służbie zdrowia. Ale tu już wchodzę w sferę polityczną, a przyrzekłem sobie swego czasu, że w tą sferę nie będę wchodził w dyskusję, bo a nuż nazwany został bym "kawiarnianym" komentatorem politycznym.

2009-02-20 18:33:22
Wapniaczku, jako stary sanatoryjny wyjadacz dodam tylko, że każdy pobyt w takowym wzbogaca doświadczenie i pomaga lepiej orientować się w zawiłościach życia. Jeżeli ktoś potrafi czytać między wierszami, ten łatwo pozna, że nie zmarnowałeś czasu w tym przybytku zdrowia, a stosunki interpersonalne w grupach nieformalnych zyskały nowego entuzjastę. Życzę Ci dużo zdrowia, byś z tą samą werwą dzielił się z nami doświadczeniami, nabytymi podczas kuracji. ; ))

qr1
2009-02-10 09:28:40
No zazdroszczę Ci umiejętności jazdy na nartach, ja niestety nie umiem.
Jeśli chodzi o warunki w sanatorium, to odnoszę wrażenie, że nad morzem są o wiele lepsze. Nie spotkałem jeszcze pokoju 4-osobowego, co najwyżej 3. Jedzenie miąłem zawsze dobre.
ta wycieczka do Budapesztu, była chyba męcząca, bo to kawał drogi przecież.

2009-02-08 22:26:09
Wapniaczku, widzać że byłes dobrze przygotowany do snatorium
Codzienne i róznorodne zabiegi pomagają. Wracamy z kazdego sanatorium zdrowsi fizycznie i psychicznie bo takie oderwanie się od spraw domowo-codziennych i zmaiana otoczenia to relaks dla duszy.
Szkoda że miałes masażystę pana zawsze kobiece rączki.........masują skutecznie ha ha ha.