|
emo-sremo
przyznam szczerze - trafne jak sam skurwinsyn
tak odnośnie idealizowania, kiedyś gdzieś o moje poznanie (czy umysł, czy cokolwiek innego) obiła się pewna ciekawa myśl nt. kobiet (AAA!!!! SZOWINISTA!!!!! WE DIDN'T LISTEN!!!!!111111jedenjednejedenneo) - otóż najlepsze są te zauważone (bo poznane to zdecydowanie za dużo słowo) 'współtowarzyszki podróży', w autobusie, czy ciopągu - kontakt z nimi naturalnie jest ograniczony czy to do kilku spojrzeń, może uśmiechów, ewentualnie (to raczej w pociągach) krótkiej rozmowy, i to tyle - na którymś przystanku w końcu ktoś musi wysiąśc (a nawet jeśli na tym samym, to w końcu i tak trzeba będzie pójśc w swoją stronę), a już po tym fakcie nie ma w zasadzie cienia pewności że spotka się ją w którymkolwiek przyszłym momencie życia - owszem, są mniejsze lub większe szanse, ale jednak - wzoru na to nie ma, więc jest i zaintrygowanie i ciekawośc, zresztą - można próbowac jakoś potem do niej dotrzec, o ile to możliwe, jasne, tylko po co niszczyc wyobrażenie nt. współtowarzyszki podróży, bo z reguły wtedy można się wówczas dowiedziec wielu rzeczy, niekoniecznie takich o których by się chciało - a w końcu nieraz niewiedza bywa błogosławieństwem, czyż nie? a popatrzec zawsze można...
nie wiem, na ile działa to 'w odwrotną stronę', i można się z tym z oczywistych względów nie zgadza, ale, bądź co bądź - coś w tym jest (powiedziałby baca, macając kiszkę stolcową - przepraszam, nie mogłem się powstrzymac)
|