nie wiem, kto uważa film Kubricka za kultowy, zapewne jakieś booraki zza Oceanu;
mnie najbardziej podobały się sekwencje senne - krew wylewająca się z windy oraz bliźniaczki, no i rzeczywiście gra aktorska. Ale końcówka filmu b. rozczarowuje, Misery jest bardzo podobne ale znacznie lepsze ma zakończenie. Dlaczego w każdym amerykańskim filmie dziecko musi przeżyć? To takie nudne, wszystko wiadomo od początku. Nie było też wyraźnego powodu na szaleństwo gło. bohatera, dokonuje się to skokowo. Wczoraj był radosny, a dziś mówi do żony w niecenzzuralny sposób. Książka pewnie dużo lepsza (czytałem Misery i jest znacznie lepsza od filmu)
|