Przejście 2005

<1>

2005-05-09 18:58:31
No widzę, że muszę też relację napisać, bo jakoś się mijaliśmy na tym Przejściu Ale nic! Zwiedzanie cerkiewek uważam za udaną (mimo asfaltu, przynajmniej poczułem się swojsko - podobne ilości asfaltu są w górach na Węgrzech). Chyba udało się pokazać kilku "szczypiorkom" urok Beskidu Niskiego, i przy okazji zobaczyć dużo. Musiałem powtarzać tylko nieliczne znane już mi szlaki (stąd asfaltówa we wtorek), i tak jeszcze sporo zostało. Za dwa lata: Niski w 9 dni od Osławicy do Krynicy!!!

2005-05-08 19:27:34
Chciałbym zauważyć, że jeśli nie pamiętasz, kiedy Bronek dawał Ci piwo, to moja złośliwość dotycząca Waszego regetowskiego pijaństwa jest jak najbardziej uzasadniona ;P

2005-05-07 18:17:39
Złośliwość także wybaczam, choć nie zapominam
Tylko kiedy Bronek dawal mi piwo?

2005-05-06 20:15:31
Halo! Nawołuję, by wytrząsnąć jeszcze od Marcina zdjęcie siostry Lucjany, tej, cośmy ją na spytki brali, bo obiecałam jej wysłać.
A poza tym pozdrawiam konia, który w Koniecznej tykał mnie pyskiem w kark oraz pana Józefa Zielińskiego, kierowcę krynickiego PKS-u, który już mnie w kark nie tykał.
Wyjazd przedni był

2005-05-05 22:00:52
Pozostaje pytanie czy typujesz zdjęcie spod stołu czy raczej to z pizzerii w Grybowie bo stopień idiotyzmu różny zasadniczo jest ;P

2005-05-05 21:58:03
ok ogłaszam ankiete tyle że taką lipną typu zlicz sobie sam kto miał najgłupsze(najfajniejsze) zdjęcie z galerii Radka? miom osobistym typem jest faworyt ostatnich wielu wielu wyjazdów Anna S

m&m
2005-05-05 17:58:22
PO wnikliwej lekturze to prawda, że tak było, co do wieczore w Regietowie to zakrzywienie czasoprzestrzeni nastąpiło podczas pisania smsa do kumpla (tresci nie znam do dzis) a potem jak wychodzilem z kibelka to zatoczylem koło niczym Ikarus na zajezdni, wiec chyba był już czas na mnie. Acha przepraszam za palenie. Z perspektywy czasu uważam to za idiotyzm..m.

2005-05-05 17:52:02
Jeszcze nie rpzeczytałem tego tekstu ale w pełni się zgadzam za chwilę dopisze coś więcej m.

mb
2005-05-05 16:57:21
JD napisal: "Tylko z kim ja do cholery śpiewałem "Żegnaj nam dostojny stary pooorcie" po drodze do niej?" no to ja tez sie zapytam-z kim pilem ostatnie piwo,bo jednak wbrew pozorom mydlak to nie byl??? prosze zglaszac propozycje

JD
2005-05-05 15:43:31
Ad. dzien pierwszy:

w autobusie Jaslo-Grab spotkalismy tez bardzo milego budowniczego mostu w Krempnej, ktory po uprzednim zalaniu konstrukcji betonem zalal sie sam. Jak wysiadal, to zabral ze soba wycieraczke i kierowca musial mu 5 minut tlumaczyc ze to nie jego.

Ad. dzien drugi:

pierwsze primum: Jaworzyna (Koniecznianska zreszta) Tego dnia to nam sie szlaki krzyzowaly nieustannie, ale nauczyl mnie on, ze nie tylko ja moge pomylic kierunki i pomykac na polnoc zamiast na zachod, inni tez tak potrafia Nasze zdziwienie na przejsciu w Koniecznej, kiedy po 20 min odpoczynku zobaczylismy nadchodzacych Radka, Marcina i Macka, ktorzy wyszli z Radocyny dobre tyle przed nami nie znalo granic

drugie primum: zlosliwosc wybaczam, nie wiem jak Kasia. Ale nie bylem w stanie przewidziec, ze w Regetowie, ktory dla mnie, Kasi i Grzesia Gajewskiego byl zreszta Matrixem (patrz: Przejscie 2002), bedzie akurat sympatyczna imprezka z okazji Dni Gorlic i ze tam w ogole knajpa bedzie. Przez to na szlaku nie za duzo zjadlem i pozniej dossc szybko odczulem efekt nie tyle trzech piw co Spišskiej Borovički oraz Becherovki. A stodoła bardzo wygodna i cieplutka. Tylko z kim ja do cholery śpiewałem "Żegnaj nam dostojny stary pooorcie" po drodze do niej?

Ad. dzien trzeci. Szkoda, ze nikt mi nie zrobil zdjecia jaka mialem mine po podejsciu na Kozie Zebro. Ale takie cos, plus kefir w Wysowej, powoduje, ze nie ma sie kaca juz potem. Dodatkowo w Wysowej sa dwa zrodla, woda z jednego z nich smakuje jak "jajko w plynie" (by Maciek Dziasek). Ach ach, no i jeszcze Restauracja Pod Chelmem w Ropie, gdzie spedzilismy urocze prawie 2 godziny po przyjezdzie PKSem, gdzie daja bardzo dobre ruskie pierogi, i gdzie Radek wyglosil druga sentencje wyjazdu, pytajac Marcina, przy ktorym przez dobre 15 minut stal talerz z salatkami "Wiem, ze to zabrzmi wiesniacko, ale masz zamiar jeszcze jesc te salatki?" A do chatki to juz teraz trafie na 100%

Ad. dzien czwarty. Ja podziwiam grupe Tomasza Prezesa, ktora jak zwykle zwiedzala cerkiewki, do ktorych dojscie jest tylko asfaltem Mnie i Kasi po przejsciu zawrotnej odleglosci 4 GOT z Wawrzki do Florynki (ladny zolty szlak) przeszla ochota na Lackowa na lekko i zdecydowalismy, ze pojedziemy do Krynicy i zobaczymy tam. Nawet stopa (mimo, ze jestesmy Niewatpliwie Mloda Atrakcyjna Para, Ktora Kazdy Chce Wziac na Stopa) nie trzeba bylo lapac, bo zaraz przyjechal busik (ktory oczywiscie zgodnie z tradycja wyjazdu gonilismy). W Krynicy upal i tlumy, nawet zdjecia nie mozna zrobic, a ciekawa obserwacja przez nas poczyniona to taka, ze najlepsza pamiatka z Krynicy jest figurka lub obrazek przedstawiajacy Zyda (kazdy mial to na straganie). Potem sa dialogi "Skad masz takiego fajnego Zyda?" "Pamiatka z Krynicy!". W zwiazku z tym kopsnelismy sie na dworzec, skad pojechalismy osobowka do Piwnicznej, a stamtad do znajomego Penzionu Dietrich w Mníšku nad Popradom. Tam przeczekalismy burze i deszcz i ruszylismy z powrotem, po drodze odwiedzajac Potraviny u Hanki, w ktorych bylismy swiadkami zdubbingowanej telenoweli brazylijskiej oraz "milych zakupow przy lanym piwku oraz posiedzeniu na tarasie", w zwiazku z czym na pociag do Krynicy zdazylismy tradycyjnie o 4 minuty (spoznil sie kolejne 10).

Fajnie bylo