Jesteśmy w Polsce...

<1>

2005-06-23 12:32:53
Iyanden... Przeczytałem Twoją notkę i choć wyczułem "delikatną" ironię oraz grę słów, to serce mi się kraje, gdy czytam "pozdrooffki"... ;-D Na szczęście Ty, jak mniemam, zdajesz sobię sprawę z niepotrzebnego brudu i naleciałości językowych, jednak aż mną trzęsie, gdy ludzie używają takich stwierdzeń i są z tego dumni! ;-D
Aha, niedawno mnie nawet przekonywano, że pisanie bez polskich znaków diakrytycznych jest szybsze, tylko... czy Ci internetowi nałogowcy, którzy piszą BEZ patrzenia na klawiaturę traciliby tak dużo swojego cennego czasu (patrz: Mój rozmówca) na sklecenie czytelnej wypowiedzi zamiast jakiegoś "szyfru"?

2005-06-23 11:37:52
Z tymi zapożyczeniami to jest tak, że zamiast radować się swoją kulturką i językiem, przejmujemy wzorce innych..nie jest to tak do końca złe, bo nie należy się zamykać na inne kultury, ale..faktycznie, w Polsce ludzie sie z tym gubią..może niedługo zmienimy nazwę kraju? Może na..Poliszland?..ech..aż się łezka w oku zakręca..brońmy polskości!! Mamy tak bogate słownictwo! A więc?...Okej? Not o spoxik! Nara!!!.....ŻARTOWAŁAM!! Ledwo mi te słowa wystukały się na klawiaturce..Pozdrooffki

2005-06-16 22:03:21
Dokładnie, Ago! Autor strony bardzo ładnie ujął to, co miałam na myślu, choć nic dziwnego, jako że zna mnie osobiście i zna mniej więcej moje na ten temat zdanie. Ja absolutnie nie jestem za całkowitym wyparciem zapożyczeń z naszego języka, tym bardziej, że w takim wypadku zapewne nieco by on zubożał... Co więcej, ja wręcz lubię ten rodzaj słów obcego pochodzenia, który pozwala nasz język jeszcze bardziej ubarwić, tudzież nadać mu charakter naukowy. Ot, chociażby takie: "literalnie", "purysta", "finalnie", i tym podobne... One nie wprowadzają zamętu i są nieszkodliwe, wręcz wzbogacają... Niemniej jednak, kiedy słyszę, że ktoś organizuje "happening" lub ma "business lunch z headhunterem". to krew mnie zalewa... Tak czy inaczej, dziękuję za komentarz i liczę na dalsze przejawy zainteresowania tą stroną w przyszłości.

2005-06-16 21:00:14
Aga, zgadzam się z Tobą w większości, jednak chyba zaszła pewna nieścisłość. Mianowicie napisałaś (słusznie zresztą) o "czystkach" w stylu "usprzęcić", "rękoczyn" itd. Jednak... w felietonie nie jest nigdzie napisane o "upolszczaniu" na siłę słów, które się już przyjęły. Wydaje mi się, iż Angie opisała to, by do języka polskiego nie wprowadzać bezsensownych, tudzież mających polskie odpowiedniki, stwierdzeń w stylu "coolerskich" (wersja sadystyczna - "kulerskich") czy "oldskulowych". Pozdrawiam i życzę miłego przeglądania mojej stronki! ;-P

Aga
2005-06-16 19:22:33
hmmm generalnie zgadzam sie że używanie zbyt wielu debilnych zapożyczeń jest wkurzające. szczególnie jak ktoś stosuje je na dodatek w niewłaściwy sposób.Swiadczy to w pewnym sensie o kulturze, poziomie intelektualnym człowieka. Ale z drugiej strony, nie dajmy sie zwariować. Żadna przesada nie jest dobra. Już kiedyś (a konkretnie XVIII w., epoka oświecenia) próbowano wprowadzić takie neologizmy do j.polskiego jak: chowanna (pedagogika), rękoczyn (operacja chirurgiczna), ciepłostka (kaloria), czy usprzęcić (umeblować). Na szczęście nie przyjęło się to. I dobrze bo brzmi to conajmniej śmiesznie. A wynikało to właśnie chyba z nadmiernej dbałości o "czystość" polszczyzny. Pozdrawiam.
PS. W sumie dobre teksty piszesz :]