A jak Ty poznała/eś swoją drugą połówkę?

<12>

2006-03-30 08:09:24
OOOOO, ależ to fantastyczne!!!

2006-03-16 18:58:53
Jaka piękna Wasza historia. Moja siostra dostała pracę w szkole muzycznej, do której sama kiedyś chodziła. Miała problem jak zwracać się do niektorych nauczycieli, obecnie kolegów z pracy, bo z nauczycielami tak już jest, że nawet jak powiedzą - mów mi po imieniu, to jakoś tak trudno to przez gardło przechodzi. Nie wiem czy miałam jej dodać otuchy czy coś, ale przedstawiła mi jednego pana nauczyciela w czerwcu, a w grudniu wstapiliśmy na kobierzec.

2006-02-27 14:46:38
Moja droga - na oglądanie zdjęć to i ja bym poszła Bardzo ciekawa jest wasza historia, bardzo!

2006-02-24 13:49:36
Hmmm... nasza historia wygląda tak: mój pierwszy rok studiowania na UMCSie, semestr letni, mój wyjazd do domciu na ferie, moja próba zaciągnięcia na dworzec autobusowy koleżanki z roku w sprawie kupna biletu, moje jakież zaskoczenie kiedy dowiedziałam się, że ona drugi kierunek równocześnie studiuje. Jej zaciągnięcie mnie (dosłowne)za rękaw mojej kurtki do Jego samochodu, jej wsiadanie do samochodu na tylnią kanapę wraz z jednoczesnym usiłowaniem nas zapoznania.On to jej kolega z tego drugiego kierunku. Moja wielka radość z jazdy samochodem osobowym, jako że był ze mnie prawie świeżoupieczony kierowca, który długie miesiące musiał posługiwać się komunikacją miejską. Jej zaskoczenie kiedy zaprzestaliśmy po jednym jego słowie ("tak?") ciągnięcie tematu przez nią poddanego, a oddaliśmy się lekkiej rozmowie na temat jednośladów i dwuśladów. Moje zapamiętanie jedynie koloru jego oczu, wysiadka i baj baj. Jego usilne zastanawianie się czy ja mam kogoś i dręczenie jej o mój nr telefonu. Nowy semestr dzień 25 luty Anno domini 2002 czterogodzinna rozmowa przez telefon komórkowy (być może dłuższa). Dzień 26 luty tegoż roku - pierwsza i ostatnia nasza randka całodzienna zakończona na jego mnie zaskoczeniu czyli pokazaniu domowej wystawy zdjęć. Nie myśl, że byłam takim podlotkiem czy tak głupia że od razu się na to bezmyślnie zgodziłam (takie teksty słyszałam tuż po spotkaniu z nim) Fakt pójście do mieszkania prawie obcego faceta jest zgoła bezmyślne. Tyle że ja od pierwszego spotkania już mu zaufałam i czułam się jakbym go wieki znała. W sumie tak jest do dziś kiedy to jesteśmy małżeństwem z 5miesięcznym stażem i dwójką psiaków (samców rasy golden retriever- którego otrzymałam od niego na 20 urodziny w celach terapeutycznych, czyli żebym nie bała się psów - i owczarek niemiecki-pies niejako wymuszony ale to już inna dłuższa historia.) Nie wiem czy historia jest romantyczna, ale ciągnie się do dziś w miłości i prawie spokoju (prawie bo z pracą krucho a ja za jakiś rok kończę studia). Tak więc pozdrawiam serdecznie idę resztę poczytać.

2006-02-18 22:51:47
Majolla - to ja jestem ta łatwa, bo zakochałam się od razu ).
Sylwija i Pearl - dzięki za komplementa ))
Pearl - spokojnie, na pewno go poznasz niedługo, może na studiach ?

2006-02-17 21:00:08
Gdy zobaczyłam swego męża po raz pierszy, siedziłam z kolegą w knajpce i na widok machającego w naszą stronę faceta powiedziałam "O Boszzzzzz ! Kuba jakich ty masz kolegów ! "..... A po kilkunastu godzinach ( nie jestem łatwa ) byłam zakochana po uszy. Skończyło się, ale ...... warto było !

2006-02-16 19:20:30
Foksalku, co wejde to praktycznie zmiana ale powiem ze slicznie za kadym razem ...ja swojej polowki (chyba) jeszcze nie znalazlam...ale moze jest ze mna tak jak z Wami...jest obok...a wyjasni sie cos wiecej dopiero pozniej? Pozdrawiam i caluje brzuszek papapa :*

2006-02-16 17:34:30
Świetnie napisana ta wasza historia. Podoba mi się bardzo. Chciałabym by moja była podobna... Pozdrawiam.

2006-02-16 16:56:43
Pozdrawiamy wzajemnie, pozdrawiamy!!!

2006-02-16 12:03:33
mój mężuś (to już ponad 9 lat temu) jechał tym samym trolejbusem 150, to było zauroczenie od pierwszego spojrzenia, potem kilka innych przypadkowych spotkań i wreszcie w wigilię anno dominum 1996 około godziny 3 (czyli już w Boże Narodzenie), bo była to już noc głęboka gdy JA wracałam z Pasterki, a skąd wracała moja druga połowa nie do końca zostało wyjaśnione do dziś, nastąpilo oficjalne poznanie i tak to się zaczeło, a trwa do dziś i pięknie się rozwija. Przez te lata dochowaliśmy się córy i 11 psiaków, z czego w domu nadal pozostają córa i 2 sunie!! Pozdrowionka dla 4 z Nowolipek, od 5 Mickiewiczowskiej!!

2006-02-15 22:09:05
absolutnie nic, tylko wiatr silniejszy powiał - no wesz, ja na dziewiątym mieszkam )))

2006-02-15 12:30:37
Coś Ci się na stronie poprzesuwało ;D

2006-02-13 17:35:31
o, to Ty też wróg

2006-02-13 11:51:12
O prosze jakaz historyja ;D Ja swojego wojskowego zobaczyłam pierwszy raz na 3 urodzinach mojej chrzestnicy a że miałam pociąg do mundurów to gadka szmatka isesemesik się pierwsza randka, później spotkania co tygodniowe mimo że mój wybranek kursował na trasie W-wa L-n i ta sie potoczyło, że był piekny slub i wesele huczne potem. A teraz siedze 700km od domu rodzinnego i padam znudów a brzuch rośnie ;D

A propo UMSCu to ja też sie do tych zaliczałam ;D jeszcze w czerwcu nim dyplom otrzymałam ;D

2006-02-12 23:19:32
Na razie tutaj, w nowinkach prokreacyjnych albo w fotkach pierwszej świeżości. Tymczasem usiłuję wyprodukować inne miejsce do pogadania i pooglądania fotek.