Nick:grego
Dodano:2005-01-09 16:15:39
Email:mlapk.aariar1e@tinnit@e1rairaa.kpalm
Wpis:„Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś?
Bogiem wiecznym jest Pan,
Stwórcą krańców ziemi.
On się nie męczy i nie ustaje,
Niezgłębiona jest jego mądrość.
Zmęczonemu daje siłę,
A bezsilnemu moc w obfitości.
Młodzieńcy ustają i mdleją,
A pacholęta potykają się i upadają,
Lecz ci, którzy ufają Panu,
Nabierają siły,
Wzbijają się w górę na skrzydłach
Jak orły,
Biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają.”
(Izajasz 40,28-31).
Mam na imię Grzegorz, mieszkam w małej miejscowości. Chociaż moi rodzice żyją, od dzieciństwa wychowuje mnie babcia Helena. To ona właśnie od najmłodszych lat uczyła mnie podstawowych prawd o Bogu.. gdyż w naszej rodzinie Bóg zawsze był bardzo ważny, choć wydaje mi się, że wtedy nikt tak naprawdę nie pojmował Jego osoby. Prawda wiedziałem, że istnieje, że nam pomaga, że mogę na Nim polegać.. ale nie rozumiałem Go. Wszystko zaczęło się zmieniać jak nawrócił się mój wujek Ryszard i przekazał nam prostotę ewangelii, miałem wtedy 10-11 lat, wkrótce nawróciła się moja babcia. Zarówno dzięki babci jak i wujkowi zacząłem poznawać Boga coraz lepiej, czytać Biblię, wiedziałem co Pan uczynił dla mnie na krzyżu, miałem w swoim życiu dowody jego pomocy, miłości, jednak jeszcze wciąż obawiałem się przyjąć go do swego serca.. nie chciałem podejmować decyzji pochopnie, wydawało mi się, że wciąż nie jestem godzien przyjąć tak wielkiego dowodu miłości Boga dla nas ludzi - ofiary Jezusa.
Dzięki tej świadomości, że Bóg nade mną czuwa i mnie obserwuje, starłem się tak prowadzić swoje życie, by go nie zasmucać.. nie miałem żadnych nałogów, i nie chciałem nikogo skrzywdzić.. lata upływały a ja wiedziałem, że to nie wystarczy, że będę starał się być dobrym człowiekiem, że to nie wystarczy bym mógł być zbawiony, musiałem podjąć decyzję.
I nadszedł czas na mnie. Było to pewnego sierpniowego dnia. Oglądałem właśnie program o nawracających się Żydach w Izraelu, kryzysie wiary, program kończył się wypowiedzią pewnej młodej kobiety, opowiadała kim jest dla niej Jezus, mówiła o Jego miłości. Chociaż już kilka razy słyszałem podobne świadectwa, nigdy żadne nie poruszyło mnie, aż w taki sposób. Do dziś słyszę jej słowa: ”Ja już nie potrafię bez Niego żyć” i to było właśnie to, tak jakbym dostał pstryczek od Pana, wiedziałem, że to właśnie ten moment, poczułem szczere pragnienie w sercu i stało się.... pomodliłem się i oddałem Mu wszystko.
I od tego czasu kroczę za Panem, a Pan niezwykle mnie kształtuje, łamie granice mego serca.. pokazuje jak można czuć jego sercem.. wiem, że ciągle jest ze mną... to wspaniale obudzić się rano i móc od razu z Nim porozmawiać, móc powiedzieć Mu dziękuje za życie.. dziękuję za to, że widzę... dziękuję, że wciąż przy mnie jesteś... nie wyobrażam sobie nie mieć Boga.. nie mieć największego z Przyjaciół.. moje życie było by bez sensu... bez celu.. a teraz to wszystko mam i nikt nie jest w stanie mi tego zabrać... to największy dar jaki mogłem od Boga otrzymać.. Samego Jezusa w moim sercu i oczywiście związaną z tym świadomość zbawienia i życia na wieki z Nim po śmierci.. i mimo, że czasem upadam i popełniam grzech wiem, że zaraz mogę się do niego zwrócić.. przeprosić, że znów sprawiłem mu przykrość.. a On wtedy prawdopodobnie patrzy na mnie, uśmiecha się i mówi: „Jakie znowu?? Przecież ja nie pamiętam twoich starych grzechów.. masz u mnie czyste konto..”
I tym bardziej nie potrafię zrozumieć Jego miłości... jest tak cudowna że zawsze będzie zaskakiwała... jest inna od wszystkich znanych rodzajów miłości. To nie miłość kobiety do mężczyzny.. to nie miłość matki do dzieci... to niepojęta niewiarygodna głębia... to cos czego pojąc nie można ludzkim umysłem.. tą miłość czuje się całym sercem.. przenika każda cześć ciała... przenika dusze.. sprawia ze cieszysz się życiem z nim Bogiem.. ze pragniesz takiego życia .... bo Bóg jest jak wiatr.. nie widzisz go, ale czujesz... czujesz cud i piękno... powiew świeżości.. radość... i tą niezwykła miłość.. której masz tak wielki ogrom że pragniesz się nią dzielić z każdym człowiekiem...
Bóg jest cud
|
Nick:TOR
Dodano:2005-01-02 22:43:48
Wpis:każda dłoń wyciągnięta do BOGA nie jest mu obojętna. Ciesze się że są takie strony jak ta, lecz smucę gdy czytam niektóre wpisy do księgi. Byłem po tamtej stronie, to dzięki Bogu jestem tu spowrotem i mogę pisać w tej chwili. Bardzo wam wspułczuje nieszczęśnicy bo nawet nie zdajecie sobie sprawy do czego prowadzicie swe biedne dusze, KTO RAZ SPOTKAŁ ZŁEGO TEN PŁACZE NAD TYMI CO DO NIEGO PODĄŻAJĄ. Ja też ubolewam nad wami trudno jest od niego się uwolnić, prześladuje ciągle, nawet nie zastanawiamy się co podsuneła jego osoba. Opamiętajcie się i wyciągnijcie ręke do Boga. Weźcie RÓZANIEC i módlcie sie na początku będzie tródno ciągle będzie coś wam przeszkadzało, a nawet mogo wystąpić ataki na was. Lecz kto wytżyma zrozumie całą prawde. I wstanie i pójdzie do kościoła jak ja po siedmiu latach, i dziwne żeczy się działy, chcecie wiedzieć jakie... oddajcie się modlitwie i opiece MATKI BOSKIEJ!
BĄDZCIE BLOGOSŁAWIENI W IMIĘ OJCA I SYNA I DUCHA ŚWIĘTEGO, A MATKA BOSKA NIECH WSPOMAGA WAS W MODLITWIE AMEN.
|