Nick:gkpkgkg
Dodano:2005-05-24 16:21:48
Wpis:A będzie jeszcze trzecia , jak odzyskam ten kawałek o Baczyńskim i
romantyzmie.
> Ja tu się czuję tak, jak gdyby ktoś w najprzyjemniejszym >momencie
> dźgnął mnie śrubokrętem. Bo "narzędzie" mi się z tym >właśnie
> nieodparcie kojarzy, z jakimś ostrym, twardym i zimnym >żelastwem.
> Całkiem nie pasuje... Ja bym tu dała "przyczyną pieszczoty".
Mnie tam pasuje (tzn. wersja Leśmiana , bo twoja nie , jakoś nie wiem
czemu). DGCC...
>No bo
> w końcu oni chyba się cały czas tymi malinami nie pieścili?
Zgadza się. I Leśmian pisze , że maliny były narzędziem _pierwszej_
pieszczoty.
> Odpowiesz pewnie, że czym innym jest literatura, czym
> innym wprowadzanie jej w czyn.
To ja tylko skrótowo jeden kawałek mojej onegdajszej wypowiedzi. Baczyński
pisze "Nas nauczono. Nie ma miłości." i widać po jego postępowaniu , że
sobie tę lekcję świetnie przyswoił , choć mógł się z niej zerwać , jak
zrywał się z nudnych wykładów z gramatyki na polonistyce. Bo faktycznie ,
jeśli poświęca się osoby dla siebie ważne , w ogóle wszystko dla siebie
ważne , na rzecz fantomu , mirażu , beznadziei (z różnych powodów , jak
choćby nastroje panujące w Stawisku i rozległe kontakty Iwaszkiewiczów ,
uważam , że akurat szanse powstania warszawskiego Baczyński miał możliwość
ocenić , w przeciwieństwie do wielu dobrowolnych kandydatów do tegoż -
którzy IMHO do dzisiaj wolą twierdzić , że ich zdradzono , niż przyznać się
po prostu do tego , że wykonywali rozkazy i tyle albo do nieumiejętności
rzeczowej oceny sytuacji [ci , którzy mieli pozwalające na to dane]) to jest
w tym istotnie (według mnie - każdy wszak postępuje zgodnie z własnymi
kategoriami pojmowania , hierarchią wartości i według nich postrzega świat ,
robił to Baczyński , robię i ja , tylko kategorie różne) ten zły
troglodytyzm. Może mógłbym się poświęcić dla przyjaciółki , dla kogoś dla
mnie ważnego , nie wiem i nie będę tego szczegółowo rozpatrywał. Ale za coś
, co nic nikomu nie da? Zresztą , jego wybór , jego decyzja , jego
konsekwencje , _przede wszystkim_ jego strata (bo i czytelników) , "nie nam
oceniać wybór samobójców" cytując jeden z moich wierszy (o , i masz ten
jeden wers , który chciałaś ). I mnie to nie obchodzi , podobnie
jak nikogo postronnego nie powinno według mnie obchodzić jakiekolwiek moje
poświęcenie , dla kogokolwiek. Prawdopodobnie stwierdzisz , że niezbyt
dobrym pomysłem jest określanie mianem "samobójcy" kogoś , kto się poświęca
za cokolwiek. Według moich kategorii pojmowania Chrystus też był samobójcą ,
bo doprowadził świadomie do własnej śmierci / wiedział o tym , że zostanie
zabity i nie zrobił nic , by jej uniknąć (dwie możliwe wersje podałem celem
uniknięcia sporów teologicznych). Przy założeniu , że śmierć Chrystusa była
bezsensowna (a nie wierząc robię takie założenie) , naprawdę nie jest ważne
, czy wyśmiewam się z głupoty kogoś nie umiejącego rzeczowo ocenić własnej
sytuacji , czy odwrotnie , podziwiam heroizm osoby tak głęboko przekonanej
o przydatności swojego poświęcenia , że aż idącą na śmierć bez wahań. Bo
najważniejszy w tym wszystkim dla mnie jest fakt , że to , co zrobił , to
jego sprawa , nie moja. Podjął decyzję , poniósł konsekwencje. Ale z
Baczyńskim jest IMHO jeszcze gorzej , bo zaangażował się w coś kompletnie
pozbawionego racjonalizmu , prawdopodobnie nawet zdając sobie z tego sprawę.
Romantyczny paradygmat triumfuje.
Minkiewicz rok po powstaniu warszawskim pisał o "pokoleniu tragicznym
młodzieńczych wsteczników z kastetami w kieszeni i z nicością w główce".
Przesadził , i to ostro , ale trochę prawdy w tym jest - o tyle , że (jak
wynika IMHO z lektury utworów z epoki) było to pokolenie o sporym poziomie
agresji nie tylko na poziomie jednostkowym (ta jest bardzo częsta u
większości) , ale i na społecznym. IMHO nie cały tzw. troglodytyzm da się
zwalić na II wojnę światową , na "nas nauczono" , bo jego przyczyną był
jednak chyba również ten , według mnie , głupi i bezsensowny romantyzm ,
który "nie miał być tylko
|