Nick:mklrfmkfrmk
Dodano:2006-04-28 19:27:05
Wpis:Stanął królewicz Marko i wzrok samowiły
przewiercił go na wylot do dna jego siły ;
miecz ciągle lśnił przy boku , zawadiackich baków
trwał wzorzec dla dwudziestu dziewięciu junaków ,
koń góry tratujący czekał na popasie.
I gdyby nie stwardnienie rysów w twarzy krasie ,
aniby zgadł , że chwila triumfu przeminęła.
Powiedział w końcu Marko : "Ukończone dzieło!
Będę w awalonistów liczył się szeregi ,
raz zeszyty z legendą w niezrywalne ściegi
stanę u Gilgamesza w gościach i Hektora.
Tam mój spoczynek w górze , mój żałobny korab ,
tam ściernisko mityczne. Nie ma dróg ze szczytu!
Odejść czas w świadomości , że czyn mój niezmyty.
Byle mi zapomnieli polityk meandry.".
I rzekła wiła : "Chwałę chcesz mieć Aleksandra ,
a prawdę ukryć? W kiszkach swoich? W konia brzuchu?
Tak się junak wyzbywa swych moralnych próchen?
Tchórzostwem karmić będziesz klingę czy rumaka?
Źle , gdy na stanowisku bohatera wakat ,
ale gorzej , gdy umie ten siÄ™ i trzykrotnie
zaprzeć historii swojej! Wskazać ją odwrotnie!
Kto mleko ssał mi z piersi? Magiczne przyrządy
z nieznanych jeszcze wieków otrzymał i lądów?
I jeszcze tobą pachnę! Dałam ci naturę!
Ssałeś melodię wieków , a masz ją za bzdury!
Piłeś uczucia ziemi! Wziąłeś jej czar bieli!
Przyjrzyj się tej źródlanej naokół kipieli ,
czy dojrzysz tam tę barwę? Czemu tak zmętniała?
Strzygo ciemna na duszy , zabrałeś jej ciału
jeden z kolorów tęczy! Miałeś w zamian bronić ,
a łatwiej stron twych duszę przyszło ci poronić ,
niż płód sprzedajnej dziewce!". Marko oczy zmrużył ,
ręka miecz odnalazła skąpany w lazurze.
Ze wsi za lasem rozległ się głos muezina.
Wiła słucha - i zdaje się zwykłą dziewczyną ;
skier zbywają się oczy , opadają rzęsy ,
pożądliwy widziałby w niej chłop kawał mięsa ,
na piersiach czerwieniejÄ… sutki w malw kolory.
I zakrzyknęła wiła : "Za wschodnie bisiory
sprzedałeś mnie wraz z moje świry i siewierze!
Jeżeli wierzysz w Boga , a we mnie nie wierzysz ,
czemuś pod moje uda chował się przed dolą ,
piersią mnie dusił własną w ruczaju zakolach ,
czemuś kraj swój napełniał legendą giganta?
Marko , król serbski , junak , co się z amarantów
krwi wrażej nie domyje! Tylu wrogów pobił!
I wiankiem z mleczy dałeś kobietom się zdobić ,
i sam zdobiłeś nimi. Ty chcesz być narodem?
Piłeś mnie - teraz z siebie wypuść na swobodę ,
niech chociaż przyjdą inni. Do śmierci ci blisko.
Nie zostawiaj mnie tutaj szarym popieliskiem".
Zadrgały tataraki jak bachantki w tonie
aulosu na cienistych stokach Kitajronu ,
parsknÄ…Å‚ rumak Markowy szorstkÄ… zranion trawÄ… ,
a on sam , wątły sternik mitotwórczej nawy ,
spojrzawszy w oczy wiły , wyczytał , że nie ma
lęku w niej przed tą drugą stroną , że dylemat ,
który jego samego gnębi , jej nieznany ;
zrudział w sobie i odrzekł zazdrością miotany :
"Jeszcze twoje przekwitnąć nie zdążą kaczeńce ,
a dzieci się wiłowe zmienią w poturczeńce ;
jeszcze lasów nie zdąży twoich ściąć rubacha ,
a każdy krzak się będzie korzyć przed Allahem.
Zachciało się zielenią jasności sprzeciwiać?
Mnie w swoje kalkulacje nie mieszaj wadliwe ;
bo ja nie z tych rycerzy , którzy wdziękom służą.
Żądze się burzą we mnie , lecz grzechem się burzą.".
"Więc" - odrzekła mu wiła - "powiedz , że się boisz!
Że nie hartem , lecz ducha niepewnością stoisz
i lękiem przed piorunem , kometą , lawiną!
Tam chcesz znaleźć przyczynę , gdzie nie ma przyczyny ;
tam ci lubo do nowych junackich bijatyk ,
gdzie słońce ci co rano nową wdzieje szatę ,
konia ci nie ubije wróg , miecza nie złamie ,
płomię migotać będzie w oplocie twych ramion ,
strach dziecinnym wspomnieniem tylko się okaże
i będziesz w swe portrety świecił na witrażach!
Ale znajdziesz tam tylko jednomrocza cienie ,
bez krynic , mchu , rumaków , źródeł , zapomnienia ,
bez misteriów płonącej pod twą dłonią skóry".
I upadła , zbledziona , i skryły ją chmury.
Marko zamknÄ…Å‚ na chwilÄ™ oczy , by upiory
powidoczne zetliły mu się w szorstkość kory ,
osiodłał konia , myśląc odjechać z polany ,
ale już mu we wzroku biel się szkliła mglan
|