Witam serdecznie i zapraszam do twórczych wypowiedzi!

« 1 2 3 4 5 6 7 »
Nick:HybridX Dodano:2005-12-13 19:02:30 Wpis:Pozdrawiam - prawdziwe cudo i mas przydatnych informacji , tak ze dla usera freebsd in technikum:P
Nick:Kafi Dodano:2005-12-09 17:35:39 Url:www.kafi.alleluja.pl Wpis:Hejka bardzo piękna stronka;))))))))) dużo treści dla mlodych i w sposób piekny rzecz jasna napisanych;) pozdrawiam
Nick:Tomek Dodano:2005-11-26 19:54:48 Wpis:Hejka, bardzo fajna stronka, naprawdę porusza ważne kwestie. Mam nadzieję że będzie często aktualizowana. pozdrawiam!!!
Nick:Brayan Dodano:2005-11-26 19:32:25 Wpis:Stronka godna podziwu, polecam każdemu. :)
Nick:s.Agata Skrobot Dodano:2005-11-19 12:16:58 Wpis:Zajrzałam na stronę i podoba mi się.
Skorzystam w pracy z młodymi.
Dzięki i pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoją żonę, której niestey chyba jeszcze nie poznałam. Z Panem Bogiem.
Nick:ola Dodano:2005-11-13 11:20:15 Wpis:O Panu dowiedziałam sie od pewnej Niepokalanki z Szymanowa, a sama uczęszczam do tej szkoły!
Uważam Pana dzieło za wielki i cenne...
Takich ludzi powinno być na świecie więcej...
Nick:Taka jedna Dodano:2005-11-07 16:56:17 Wpis:Alez te Twoje mysli zaczepne piekne!
Nick:iza Dodano:2005-11-02 13:23:12 Wpis:hej sywlku !
Tak chcialam tylo skrobnac ,ze ciekawa stronka :) pozdrawiam
Nick:krzychel Dodano:2005-10-29 06:15:00 Wpis:Ludzi ktorzy tworzą dobro należy szanowac nie ważne czy piszą doktoraty czy skladaja plastikowe zabawki w Chinach
Nick:bu Dodano:2005-10-10 23:34:52 Wpis:heehe wykład o tym że seks jest fajny po ślubie przydał się bardzo na religii. nawet ojca katechete wprawił w zaskoczenie. biedaczek nie mógł juz prawie nic wiecej powiedzieć. dzięki!!!!! inaczej cała klasa by zasnęła...
Nick:Zbych Dodano:2005-09-22 17:05:01 Url:www.barteczka.net Wpis:Witam!

Zapraszam dos iebie na odrobinę poezji.
Nick:Sylwek Dodano:2005-09-21 08:55:15 Wpis:Dziękuję. :)
Nick:megi Dodano:2005-09-20 18:04:54 Wpis:Sylwestrze, jeżeli proponujesz Twoim Czytelnikom słownik ortograficzny, najpierw sam z niego skorzystaj.
Odsyłam do Waszego zaproszenia na ślub, na końcu proste "po prostu".
Nick:Magda Dodano:2005-09-09 10:31:20 Wpis:Prawdziwie dziekuje!!! Ale jest jeszcze cos co nie daje mi spokoju. W jaki sposob stworzyc JEDNOSC miedzy mna a Rodzicami czy Rodzenstwem Narzeczonego, by 'pozbyc' sie zazdrosci o ich relacje z Narzeczonym???
Zabrzmialo to niedorzecznie, prawda? Bo jakim cudem madry, Bozy czlowiek moglby wytworzyc w swojej glowie uczucie zazdrosci do osob, ktore byly niegdys najblizsze dla Narzeczonego??? Czy w takim razie zazdrosc idzie w parze z egocentryzmem?
Nick:Sylwek Dodano:2005-09-08 21:30:35 Wpis:Dizz, wybacz, że jeszcze Ci nie odpiszę, ale powinienem już wyjść z pracy. :)
Nick:Sylwka Dodano:2005-09-08 21:25:02 Wpis:Dla Magdy.

"Miłość nie zazdrości" - to z hymnu św. Pawła. Ale i "miłość nie daje powodu do zazdrości".

Tak sobie kiedyś pomyślałem, że "miłość nie zazdości" tylko wtedy, gdy jest doskonała i doskonale odwzajemniona. Kocham w doskonały sposób wtedy, gdy zawsze i wszędzie kieruję się największym dobrem osoby, którą kocham. Doświadczam miłości doskonale odzwajemnionej, gdy druga osoba tak mnie kocha. W takiej sytuacji nie smuci mnie, nie sprawia mi trudności, gdy osoba którą kocham doświadcza dobra od kogoś innego (nie zazdroszczę), ale i nie doświadczam tego, że druga osoba oddaje komuś coś, co obiecała mi (nie mam powodów do zazdrości).

Rzecz jasna nie jesteśmy zdolni do takiej miłości (jako chrześcijanin powinienem powiedzieć nie jesteśmy zdolni o własnych siłach). Moje nastawienie na dobro drugiej osoby jest ograniczone. Druga osoba w ograniczony sposób wciela swe pragnienie mego dobra. Zazdroszczę więc z dwóch powodów: z powodu własnej niedoskonałości i z powodu niedoskonałości osoby, którą kocham.

Uczucie zazdrości niesie w sobie często podwójną informację: 1) nie potrafię Cię jeszcze doskonale kochać (ja potrzebuję przemiany), 2) Ty postępujesz w sposób, który (słusznie!) budzi zazdrość (Ty potrzebujesz przemiany).

Sytuację drugą nazwał bym nie tyle odczuciem zazdrości, co raczej niesprawiedliwości. Miłość oblubieńcza potrzebuje wyłączności. Oddać się możemy tylko jednej osobie. Jeśli jestem Twój, nie mogę być jednoczesnie czyjś inny. Jeśli mówię Ci, że jestem Twój, a swoim zachowaniem to podważam lub poddaję w wątpliwość - słusznie jesteś oburzona, słusznie doświadczasz uczucia zazdrości.

Zazdrość jest nieprzyjemny uczuciem zarówno dla osoby, która go doświadcza, jak i dla osoby, która jest jej (domniemanym) powodem. Dlatego często mamy chęć unikać sytuacji, w których ono się rodzi. To z jednej strony to dobrze - nie prowokujemy. Z drugiej jednak tracimy. Tracimy okazje, by zobaczyć, co w nas jeszcze musi się przemienić, aby nasza miłość była lepsza, większa, bliska tej, co nie zazdrości.

Gdy doświadczam zazdrości, mam ochotę się ukryć, nie pokazywać, że zazdroszczę. To nie dobrze. Zazdrość ma być stróżem jedności! Gdy jedność jest zazdrość śpi. Gdy na jedności jest rysa, lub choćby tylko jej podejrzenie zazdrość się budzi i mówi, że coś jest lub może być nie tak.
To troszkę jak ze wstydem. Mówi się, że miłość nie doznaje wstydu. Nie oznacza jednak to, że miłość jest bezwstydna. Po prostu w miłości nie ma owych treści, które wzbudzają wstyd. Gdy się pojawią, wstyd się budzi. Gdy mówimy więc, że miłość nie zazdrości to nie w tym sensie, że zazdrościć nie umie, ale że nie ma tego, co zazdrość wzbudza.

Kluczem więc do tego, by "pozbyć się" zazdrości jest tworzenie jedności między osobami.

Kończąc. Zarówno ja, jak i moja Magda ciągle przy różnych okazjach doświadczamy uczucia zazdrości. To jasna informacja o kondycji naszej miłości.

A z praktycznych sugestii: ja Jej o wszystkim mówię i nie pozwalam sobie na taki kształt relacji z dziewczynami, w którym Ona nie mogłaby się odnaleźć. Jest to postawa wychowująca tak mnie, Ją jak i inne dziewczęta.
Nick:Sylwka Dodano:2005-09-08 20:37:18 Wpis:Dla abi.

Czy czystość, jako wybór osoby wierzącej nie potrzebuje dodatkowych uzasadnień? Myślę, że i tak, i nie. Nie potrzebuje, bo ufność Bogu (wierzę Ci) wystarcza, by starać się o czystość (zakładając, że On nas do tego zachęca). Potrzebuje zaś, bo ufności nam brak. I potrzebuje, byśmy lepiej mogli zrozumieć czym czystość jest. Odnajdywanie argumentów innej natury może powiększyć ufność, może powiększyć rozumienie. "Wiara i rozum" - Jan Paweł II, "Wiara szukająca zrozumienia" - św. Anzelm z Aosty, "wierzę, by rozumieć" - św. Augustyn (jeśli się nie mylę).

Znam wielu wierzących, którzy chcą słyszeć na temat czystości argumenty inne, niż wynikające z wiary. Rozumiem ich doskonale.

Są tacy, dla których argumentem przekonującym będzie wywód o wartości komunii małżeńskiej. Są tacy, dla których taki wywód nie będzie miał żadnej wartości. Dla nich bardziej przekonującymi argumentami będą choroby weneryczne i niechciane ciąże. Na ile się orientuję, prowadzona na szeroką skalę akcja propagowania wstrzemięźliwości seksualnej w USA właśnie tych dwóch argumentów przede wszystkim używa.

Zgadzam się, że uzasadnienie wyboru wstrzemięźliwości ze strachu przed chorobą, czy niechcianą ciążą deprecjonuje ów wybór w porównaniu z wyborem opartym o szlachetniejsze motywy. Dodam tylko, że wybór jako taki pozostaje dobry. A i szlachetniejsze motywy mogą się z czasem pojawić.

Wiem, że "nieczekanie" może mieć różne oblicza. A i miłość może być mała, duża, większa, jeszcze większa, i jeszcze i jeszcze... Miłość, to troska o dobro drugiego człowieka. Jeśli tylko założyć, że przedmałżeńskie współżycie pozbawia jakiegoś dobra, to miłość wyrażona poprzez to współżycie będzie o te dobro uboższa, o tyle będzie mniejsza. Jakiego dobra pozbawia przedmałżeńskie współżycie? Jakie dobro zabezpiecza wstrzemięźliwość przedmałżeńska? Wiem, że zabrzemi to jak paradoks. Tym dobrem nazywam "brak doświadczeń". Brak doświadczeń, którymi nie można by się było dzielić z najbliższą osobą, z osobą w miłości wybraną - mężem, żoną (zakładając, że współżycie było z kimś innym; przepadku współżycia z przyszłym małżonkiem na razie nie rozwijam. Jest zdecydowanie trudniejszy do obrony).

Czy czuję się lepszym? Pycha - z pewnością mi jej nie brak więc dziękuję za słowa, które ucierają nosa. Wiem jednak, że istnieje też postawa, która pomniejsza wartość dóbr trudnych do osiągnięcia. To resentyment.

Przykład o Matce Teresie i Hitlerze podawałem tylko w jednym celu: broniłem istnienia obiektywnej hierarchii wartości (bez jej podawania).

Jeżeli ktoś nie żyje jak Matka Teresa, to nie znaczy, że jest Hitlerem. Pewnie, że tak! A życie oczywiście nie jest czarno-białe.

Jeszcze jedna bardzo istotna kwestia. To co mówię, czy piszę nie ma na celu wytykania i piętnowania - tak to nazwę - błędów ludzkich. O ile o nich mówię, to po to, by zachęcić do wyborów, które do nich nie prowadzą. Trudno jest mówić o tych wyborach, nie poruszając kwestii błędów. Trudno jest zachęcając do czekania, które dla przykładu, uchroni Cię przed przedmałżeńską, czy pozamałżeńską ciążą, nakreślić jasno kłopoty z nią związane, omijając jednocześnie tych, których dzieci poczęły się przed ślubem. Nie twierdzę, że są nienormalni, czy chorzy psychicznie. Twierdzę tylko, że nie postąpili mądrze rozpoczynając przedmałżeńskie współżycie.
Nick:Sylwek Dodano:2005-09-08 19:29:51 Wpis:Dla Lennon(a).

Po prostu - dziękuję. :)
Nick:Sylwek Dodano:2005-09-08 19:21:41 Wpis:Dużo wątków. I dziękuję za słowa.

Najpierw dla "gościa (już po raz drugi)". Zasadniczo dla Ciebie, choć nie tylko, jak sądzę.

Zgadzam się całkowicie z tym, że w przypadku, gdy do "czekania" przekona się tylko jedną osobę z pary, to parze tej będzie niełatwo. Ale nie łatwo jest też parze, w której po wsólnym okresie czekania, nagle jedna z osób skłonna jest z niego zrezygnować. Nie łatwo będzie parze ateistów, gdy jedno z nich uwierzy i nie łatwo będzie parze wierzących, gdy jedno z nich wierzyć przestanie.

Moje przekonanie co do wartości czekania, moje przekonanie co do wartości wiary, większej niż nie-czekanie, większej niż nie-wiara, wartości uszczęśliwiającej daje mi poczucie usprawiedliwienia, gdy zachęcając do czekania i do wiary ryzykuję stworzenie owych trudności. Więcej - zachęcam do ich podjęcia.

Argumenty wiary nie są dla mnie jedynymi za "czekaniem". Na innych opieram swoje przekonanie, że wartość czekania dostępna jest również dla niewierzących, a więc, że i ich do czekania można zachęcić.
Nick:Dizz Dodano:2005-09-08 18:25:48 Wpis:Ciag dalszy...

Kolejna dla mnie nie zrozumiala rzecz. Skoro cale to czekanie poparte jest wiara lub tez jak kto woli z wiary wynika, po co ten caly akompaniament tylu roznych argumentow "za" ? Przyznam szczerze zakrawa to na hipokryzje, skoro mowi sie o sobie jako o osobie wychowanej/zyjacej w wierze katolickiej, a z zasad zycia w imie tej religii wybiera sie tylko kilka najbardziej odpowiadajacych. Skoro jestes katolikiem to twoim OBOWIAZKIEM wobec wiary jest czekac...

Poza tym, przyznajesz ze wierzysz w prawde absolutna. Spor o to czy ona jest czy nie, nie ma sesnu gdyz nie jestesmy w stanie jej natury poznac. Nie w tym rzecz. Wzaniejsza w tym wypadku jest wydaje mi sie subiektywna prawda (bo do jakiej innej jestes w stanie sie szczerze pzrekonac ?). Czlowiek madry, o nie zamknietym na swiat umysle zamias sugerowac lub wrecz przedstawiac "prawde" powinien otwierac ludziom oczy, by wyciagajac dla siebie doswiadczenia sami mogli zaczac wlasna podroz i w tej podrozy ta prawde znalezc by szczerze w nia uwierzyc. Takie jest moje zdanie... Wyznaczyles sobie misje nawracania ludzi; droga krzyzowa pelna cierpien, a wzniosla idea zdaje sie miec dla pzrecietnego czlowieka taka sama wartosc jak "przez 10 lat nie bede jadl czekolady".

Przyklad Matki Teresy i Hitlera, jest najzwyczajnie chybionym kontrargumentem. Samo odnoszenie sie do "prawdy absolutnej" go dyskwalifikuje jako argument w dyskusji, gdyz nie jestes wstanie nawet nakreslic jej ksztaltu. Nawet jesli to zrobisz (zblizysz sie do niej) zrobisz to nieswiadomie - nie jestes w stanie tego udowodnic... bo niby jak ?
Ponadto, sam kontekst wypowiedzi - "w oparciu o prawde absolutna stwierdzam, ze Matka Teresa zyla lepiej niz Hitler" ma conajmniej egoistyczny wydzwiek, nie sadzisz ? W moim odczuciu moge napisac ze M Teresa zyla lepiej niz Hitler ale moge to powiedziec odnoszac sie do mojego systemu wartosci i kodeksu etycznego, ktory... - no wlasnie, powstal/przyjal ksztalt taki jak obecnie dzieki doswiadczeniom - tym dobrym i tym zlym.

Pytanie czy masz prawo mowic innym jak zyc - oczywisce ze masz, ale nie jestes wstanie wiedziec co jest dla innej osoby dobre. 5 miliardow ludzi to 5 miliardow swiatow i niezliczone ilosci sytuacji.
Tylko tu znow wracamy do punktu wyjscia bo to w co wierzysz to tylko i wylacznie twoj subiektywny punkt widzenia. Co powiesz dziewczynie ktora postanowi zaczekac do slubu, po czym okaze sie ze cala milosc w aspekcie fizycznym jaka w stanie jest dac jej partner to 2 minuty stosunku plciowego i buzi na dobranoc? Co powiesz chlopakowi ktory odkryje po slubie ze jego partnerka nie akceptuje seksu oralnego ? Sadzisz ze to uszczesliwia ? Tak samo jak nie mozesz powiedziec co bedzie mi smakowalo, jaka muzyka bedzie mi odpowiadac itp. tak samo nie jestes w stanie stwierdzic czego oczekujesz w kwestii fizycznego okazywania sobie milosci puki pewnych jej aspektow nie odkryjesz, bo po prostu tego nie doswiadczyles. Jak mozesz zapytac o cos, co w Twoim dotychczasowym zyciu nawet sie nie pojawilo ? To co proponujesz to skrajnosc, i powiem Ci ze nie jestem po drugiej stronie bieguna - nie proponuje ludziom zmian partnerow przy kazdej mozliwej okazji...
Nie proponuje tez gotowych rozwiazan tak jak Ty to robisz. Jedyne co pragne przekazac to zeby polegali na wlasnych odczuciach i sami podejmowali decyzje - doswiadczali i wyciagali wnioski z tych doswiadczen.
To sie nazywa Zycie sylwester, nie po prostu odtworcza egzystencja z iluzja szczescia jaka proponujesz...

Co masz wiec zrobic jesli uwazasz ze warto czekac ? Napisz ze czekales, poprzyj sensownym argumentem (tylko prosze nie pisz takich bzdur jak "chce moc w przyszlosci dotknac bez obaw inna dziewczyne czy corke, nie chce sie zarazic rakiem - dla mnie to klamstwo i naginanie argumentacji by poprzec watpliwia teze - a jak mam zaufac komus kto klamie ? Warto tez wspomniec o drugiej stronie medalu. Ty zaczekales, ktos inny nie, ale najwazniejsze - TY (odbiorca tekstu) zdecyduj SAM co masz robic.
Tak by po prostu bylo uczciwiej i nikt Ci nie zarzuci wywzszania sie.

Pozrdawi
« 1 2 3 4 5 6 7 »