Witaj na Forum Oli Leśniewskiej...

Nick:angel Dodano:2006-04-20 20:31:02 Url:www.irlandia.banda.pl Wpis:Do Taty Oli: mam prośbę, czy mógłbyś Waszą nianię zapytać czy nie zna jakiejś koleżanki z tejże pedagogiki chętnej na wyjazd na rok do Irlandii ? Dokładne info na mailu lub na gg 7879840 jeśli znajdzie się ktoś zainteresowany
Nick:marcin Dodano:2006-04-20 19:12:45 Wpis:witam wszystkich
co do tematu małzenstwa to moge powiedziec jedno trafiło mi sie jak slepej kurze ziarno moze Kaska nie jest miss ale mi sie podoba nie chce słyszec nawet oniani dla Kacpra twierdzi ze sama (i ja ) bedzie z tym walczyc ze najlepiej to tylko ona mu pomoze i hwała jej za to , no czasami chyba panie wiedza sie troche zaniedbuje nie ma czasu na nic innego tym bardziej ze Krzys daje do wiwatu cały tatus ( p.s. nastepca Zurawskiego mam nadzieje) , u nas tez sa zgrzyty ale chyba mamy takie haraktery ze nie zachodzi zwarcie
do Michała ja zeby zaponiec o tym co nas spotkało podobnie jak ty uciekam do sportu ( liga 8 piłka nozna ) i praca tak wiec prawie cały tydzien jestem zajety
do Sławka powodzenia zycze w leczeniu i czekam jak i inni na lepsze wiadomosci o zdrowiu Rafała
p.s. my po tygodnoiwym pobycie w CZD z powodu kolejnego wirusa u Kacpra juz w domu
pozdrawiam wszystkich Marcin
Nick:KAlicja Dodano:2006-04-20 17:18:00 Wpis:Slawku,
skladamy wyrazy glebokiego wspolczocia, myslami jestesmy z Wami w tych dniach zadumy.
Nick:annasz Dodano:2006-04-20 16:33:34 Wpis:Sławku, my też dołączamy wyrazy współczucia... również jesteśmy z tobą myślami przy Tobie i Twoich bliskich
Nick:Tomek Dodano:2006-04-20 14:18:30 Wpis:Do Ali - możemy porozmawiać na priv na górze masz mojego emila.
Do Olgi - bardzo sie cieszę że taka znakomita odpowiedź na sterydy, oby tak dalej,
Do Sławka - myślami jestem z Toba i rodziną. Trzymaj się.
Do ciemnej strony szczepionek - traktuję ten wpis.... jak puszczenie bąka. Czemu i komu miał służyć? Jakieś sugestie? opinie? doświadczenia własne? głos w dyskusji? sprzedawca-reklama książki? czy odwrotnie sprzedawca szczepionek?

pzdr.
Nick:Ciemna strona szczepionek Dodano:2006-04-20 13:44:38 Wpis:Rodzice w Polsce coraz częściej chcą opóźnić moment szczepienia dziecka lub sprzeciwiają się szczepieniom - ocenia "Metropol".

Argumentem rodziców jest obawa, że szczepionki mogą mieć wiele skutków ubocznych. Gdy niedawno ukazała się książka Iana Sinclaira "Szczepienia - ukrywane fakty", na forach internetowych zawrzało. W książce można przeczytać mrożące krew w żyłach opowieści o skutkach, jakie może wywołać u dzieci zwykła szczepionka - choroby metaboliczne, autyzm, zatrucie organizmu rtęcią.
Nick:kasiar Dodano:2006-04-20 12:40:15 Wpis:Wyrazy współczucia dla Slawka..wiem co przezywasz tez niedawno straciłam nagle ojca.
jesli chodzi o bierzący temat to cieszę się,że spotkal się z takim odzewem.Wydawało mi się,że tylko ja mam problemy,a wszyscy tutaj piszący swietnie sobie radzą.Przychylam się do słów Michała ,ratujcie swoje związki,wychodzcie do ludzi,nie dajcie się i tak trudnemu zyciu.Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Nick:aniacz Dodano:2006-04-20 09:42:53 Wpis:Chciałabym i Ja napisac kilka słów od siebie na temat relacji w małżeństwie i choroby dziecka. Moja Patrycja zachorowała w 5 miesiącu życia. Mój mąż od jej narodzin zajmował się nią wspaniale i choroba tego nie zmieniła. Życie i prawa ekonomii podyktowały tak, że to on poszedł na urlop wychowawczy. To co nas spotkało przeżywamy razem wspierając się wzajemnie. To daje ogromną siłę. Jeśli chodzi o relacje z dzieckiem to on i dziecko są dla siebie wszystkim. Mąż zna Patrycję na wylot i mogę spokojnie zostawić ich razem na dłużej (chociaż unikam takich sytuacji)bo wiem, że w razie sytuacji podbramkowych córcia będzie miała 100% opiekę pod każdym względem.
Pozdrawiam
Ania
Nick:Iwona Dodano:2006-04-20 09:03:31 Wpis:Sławku trzymajcie sie, wiem co przeżywasz my w ciągu jednego roku straciliśmy trójkę rodziców i zachorował nam Sebo.

Jezeli chodzi o doświadczenia na polu rodzinnym to rożnie z tym bywa. Mój mąż dzieki Bogu nie uciekł, ja zrezygnowałam z pracy i zajełam sie domem i Sebą, (własnie niedawno dostałam wymówienie z pracy pan dyrektor oświadczył mi że po takiej przerwie nie jestem pełnowartościowym pracownikiem). Natomiast z rodzina jest różnie, niestety moja nie wytrzymała tego problemu, chyba ich przerósł, odsuneli się nie wysilając na zrozumienie rangi choroby. Jest to przykre ale niestety prawdziwe. Z męża strony rodzeństwo (rodzice zmarli) niby są gotowi zawsze pomóc ale jak poprosimy, czasem brakuje mi żeby ktoś z własnej woli zapytał się w czym mógłby pomóc. Znajomi też różnie, widzą, podziwiają, ale żeby tak cos od siebie to ciężko. Od samego początku choroby nie obciążaliśmy nikogo pomocą, ambitnie dawalismy sobie sami radę, może to spowodowało że ludzie nie czują takiej potrzeby by się zapytac jak mozna nam pomóc. A co do oddania do domu pomocy społecznej to słyszałam to nawet od najbliższej rodziny, bo może byłoby to dobre rozwiązanie. Więc ja sie pytam dla kogo, może właśnie dla tych "pomocnych?!"
Nick:Olga Dodano:2006-04-20 02:04:31 Wpis:Sławku!Moje kondolencje z powodu siostry...



Też się dołączę do wypowiedzi dotyczących relacji rodziców,gdy dowiadują się,że dziecko nie będzie zdrowe.
Otóż,mój synek urodził się w bardzo złym stanie-praktycznie przez 3 tygodnie walczono o jego życie.Ja po cesarskim cięciu jeździłam do malutkiego do szpitala codziennie i siedziałam przy inkubatorze przez kilka godzin.Mój mąż po powrocie z pracy miał pretensje,że musi jechać ze mną do dziecka(odciągałam pokarm).Jego zachowanie w dni wolne od pracy było jeszcze bardziej skandaliczne: zawoził mnie do szpitala-a sam jechał np.do kina lub na siłownie.Gdy już zmusiłam,by parę razy wszedł do synka(bo było mi zwyczajnie wstyd przed personelem szpitala)-to wyciągał gazetę i czytał,co chwilę przy tym pytając kiedy idziemy do domu.Dla niego to był kolejny "spieprzony" week-end.
Oczywiście chyba nie muszę wspominać,że jego wkład w opiekę nad dzieckiem był i do tej pory jest żaden.Gdy tylko wracałam od poszczególnych specjalistów po konsultacji-słyszałam pretensje,tak jakbym była odpowiedzialna za stan naszego dziecka.Zamiast wsparcia dostawałam słowne "kopniaki"-dziwie się,że nie zwariowałam w tym czasie.A gdy zdiagnozowano westa-szkoda gadać....Wówczas usłyszałam:po co go w ogóle ratowali?To tak strasznie boli...
Potem mąż uciekł przed problemem wyjeżdżając do pracy zagranicę(wcale nie musiał,bo w Polsce zarabiał nieźle).
Paradoksalnie-teraz się z tego cieszę.Przeniosłam się do mamy,na którą zawsze mogę liczyć.
Byłam z Wami na zjeździe w październiku i tam przejżałam na oczy.Jak zobaczyłam w jaki sposób ojcowie(o matkach nie piszę-bo to naturalne,że się troszczą) zajmują się swoimi chorymi dziećmi-to chciało mi się beczeć z zazdrości.Doszłam do smutnego wniosku,że mój mąż nigdy nie kochał naszego syna.Nigdy go nie przytulił,nie wziął na ręce,nie rozmawiał z nim-jak obcy i bez serca.
Gdy po kilkumiesięcznej przerwie przyjechał do kraju-zainteresowanie dzieckiem było znikome.Tylko spotkania ze znajomymi,tv i komputer.
Znajomi męża oczywiście nie wiedzą,że synek jest chory,bo mąż się wstydzi mówić na jego temat.
Kiedyś pisaliście też o swoich teściach-tu chyba tkwi geneza zachowania męża.Odkąd wyjechał zagranicę-teściowie ani razu nie odwiedzili wnuczka(ani odległość ani transport nie jest problemem).Takie rzeczy wynosi się chyba z domu- skrajny egoizm,którego jeszcze w takiej formie nie widziałam u nikogo.
Ten człowiek jest mi już zupełnie obcy-a na samą myśl,że ma przyjechać na urlop do kraju zaczynam się denerwować.
Wiem,że nie ma sytuacji bez wyjścia ale poświęciłam się całkowicie małemu i nie chcę z tego rezygnować,a z czegoś trzeba żyć.Dlatego pewnie jeszcze będę tkwić w tym amoku.Myślałam nawet o rozwodzie ale nie mam głowy do biegania po sądach....

Tak się chciałam komuś wygadać....
Powinnam chyba przeprosić,za te zwierzenia,bo odbiegają one od tematyki forum.

A z takich baaaardzo pozytwnych spraw:Piotruś już prawie pół roku nie ma napadów(praktycznie od pierwszej dawki synacthenu),zaczął się od tamtego czasu coraz szybciej rozwijać i robi piękne postępy.To tak bardzo cieszy.Szczególnie,gdy dziecku na starcie nie dawano prawie żadnych szans.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Olga
Nick:Ewa H-K Dodano:2006-04-20 00:00:53 Wpis:Sławku, wyrazy współczucia... niech będą świadectwem obecności mej myśli przy Tobie i Twoich bliskich...
Nick:KAlicja Dodano:2006-04-19 23:02:09 Wpis:Witam wszystkich, mam nadzieje ze swieta byly radosne i spokojne jak na nasze mozliwosci. Przepraszam ze nie zlozylam zyczen ale nie mialam kiedy usiasc spokojnie do komputera.

Nie mialam czasu wczesniej dotrzec do komputera, bo bylismy znowu w szpitalu - stan Szymona okreslili jako niestabilny itd. znowu nasluchalam sie o beznadziejnosci naszego przypadku i o tym ze z medycznego punktu widzeneia nie mozna wiele wiecej zrobic...

Odstawiamy za pare dni VAlproat i konczymy epizod z dieta Keto - (3 Tygodnie ) nie ma zadnej poprawy w zapisie EEG,no i ataki sa ciagle praktycznie bez przerw , czasem jakies pare minut po kilku godzinach snu -Diazepam bez tego maly nie spi wogle .

Z niespodzianek - Szymek sie usmiechnal i wcale nie byl to jakis tam grymas tylko wyraznie cieszyl sie z czegos a z czego, to pozostanie zagadka. Slicznie wyglada jak tak cieszy dzioda bez zabkow ))


Do Tomka:
-dzieki za opis EEG i odpowiedz.
Nick:annasz Dodano:2006-04-19 22:13:34 Wpis:Tak rzeczywiście chciałam adasieowi podać UTEPLEX - po wielkich trudach sprowadziłam ten specyfik z Francji ( są to ampułki do zastrzyków) podobno jesli dobrze pamiętam miał byc to lek na wiotkość. Choć już teraz nie pamiętam.

Zanim miałam podac adasiowi dałam do tłumaczenia ulotkę z francuskeigo na polski. Po przeczytaniu ulotki - nie odważyłam się podac tego adsiowi. Bo tak naprawdę nie było tam słowa na temat wiotkości, dlatego poprostu bałam mu się to dać. Wiem,że moja koleżanka podawała to swojemu dziecku - i kolejną porcje poprostu jej oddałam.


Jesli chodzi o sytuację małżeńską w sytuacji chorego dziecka. To musze Wam się do czegoś przyznac. Zanim Adas się urodził , dalej wspominając do czasu kiedy zachorował- moje małżeństwo praktycznie już nie istnało. Każde znas żył już tylko dla siebie -i obok siebie.

Choroba Adasia, napady i to wszytsko spowodowało ,że wróciliśmy do siebie i razem dźwigamy ciężar choroby do dnia dzisiejszego. Mało tego mój mąż w chwili obecnej w 100% sprawuje opiekę nad Adasiem. Poczynając od śniadania, potem cały dzień,spacery, zabawy, rehabilitacja, kolacja leki, usypianie ze śpeiwaniem i wspólne spanie. Sławek jest takim ojcem ,że po 15 latach nie jestem w stanie go poznać. Nigdy nie był prawdziwym ojcem dla córki (która jest zdrowa) - dla Adasia jest wzorem ojca , niani itp.
tak sobie mówię,że za to jego oddanie w 100% nalezy się nobel.

A ja , no cóż ?
Nasze role się całkowicie zmieniły. Ja nie mam czasu dla Adasia - bo pracuje , parcuję , pracuję.

Dlatego ja jestem matką utrzymującą dom, a mój mąż , zamienił się w gosposię domową i opiekunkę.
A wiecie co jest cudowne? Że po 15 latach to on gotuje mi obiady i smaży placki z ketocalu dla Adasia, sprząta, pierze itd.
Poprostu niania w 100%

Pozdrawiam Was gorąco. Ania Sz
Nick:Paulina Dodano:2006-04-19 20:45:03 Wpis:na początek do Sławka- wyrazy współczucia..

Zaczeliście temat tak dobrze nam znany w każdym domu,opieki nad dzieckiem,partnerstwa i po prostu o miłości..tej do naszych kochanych dzieci i tej damsko-męskiej.
U mnie to wygląda tak,jak Zuza przyszła na świat( a jej stan był bardzo ciężki- łatwiej było wymienić czego nie będzie niała wady)wydawałao mi się że mój mąż ucieknie..był przerażony,nie potrafił powstrzymać łez,nie umiała mnie wesprzeć- wtedy to ja byłam silna..gdy Zuza dostała pierwszego ataku to okazało się że to nie ja jestem ta silna lecz on.To on stanoł na wysokośći zadania,to on spędził z nią więcej czasu w szpitali,to on był spokojny i opanowany..ja się gdzieś zgubiłam,przestraszyłam,chciałam zasłonić się pracą..
Teraz już jest normalnie,każde z nas zna swoje obowiązki,bardzo pomaga nam rodzinka, a pozatym mamy to szczęście Zuza chodzi do przedszkola i ma cudowną Ciocie ( wychowawczynie. I jakoś to się kręci..Choć oczywiście dopadają nas doły..ale wtedy Zuza rozwiewa wszystko...i bardzo chce mieć rodzeństwo..
Pozdrawiam Wszystkich Ciepło..
Nick:danka Dodano:2006-04-19 18:01:24 Wpis:Do Michała-Codziennie jestesmy na forum tylko byl nawal pracy przedswiatecznej i nie mialam sily pisac. Karolinka narazie dobrze. Od stycznia bez napadow. Wyslalam fotke Karoli ale nadal nie jest umieszczona w robryce "poznajmy sie", czyzby zaginela w akcji?hehe...A co tam u Oli slychac? Pozdrawiam Danka
Nick:Ala Dodano:2006-04-19 16:03:31 Wpis:Do Tomka.
Jula waży 24kg.Ma Convulex 3 razy dziennie po 3,5ml, Topamax 50mg 2razy diennie po 1 tabl.,Mizodin rano calą a wieczorem 1,5 tabl. Przy płaczu daje jej Relanium ale to nic nie daje.Pozdr.
Nick:slawekk66 Dodano:2006-04-19 15:40:48 Wpis:Witam
Ja tylko na chwilkę tu wpadłem.
Rafał w szpitalu nadal, ale lepiej.... Ten rok jest niepomyślny, młodsza moja siostra zmarła wczoraj... Jak dojdę do siebie to się odezwę
Pozdrawiam cieplutko.
Nick:maria Dodano:2006-04-19 10:43:34 Wpis:Weszłam w stare wpisy i wyczytałam że uteplex chciała wprowadzić AnnaSz może coś napisze otym maria
Nick:maria Dodano:2006-04-19 10:31:40 Wpis:TOMKU wracam do leku UTEPLEX proszę owiadomości na ten temat przeczytałam że to suplement może ktoś go stosował nie mogę znaleść dokładnych wiadomości o nim może wiecie coś o innych specyfikach na wiotkośc wiem że dzieci z lenoxem są wiotkie FILIP od początku był wiotki urodził się niedotleniony na 1p PROSZĘ O ODPIS
Nick:Tomek Dodano:2006-04-19 08:32:49 Wpis:Do Michała - ..ooooooo no własnie, właśnie w sprawie bocianów... a może tak mała przerwa w tym bieganiu... my się w tym czasie Olą zaopiekujemy.... a niech to się nazywa dialog i maraton małżeński.
pzdr.