Uzupełnij swoimi wspomnieniami historię Mariampola. Przedstaw się oraz podaj swój e-mail. Księga ta należy do www.mariampol-wolczkow.prv.pl

« 1 2 »
Nick:IRENA MARIAi Dodano:2022-11-10 17:34:08 Wpis: Szanowni czytelnicy naszej Księgi
W poprzednim wpisie 25., pielgrzymkę błędnie datowałam. Był to czerwiec 2019 roku, uczestniczyło w niej 11 osób, które przyjechały trzema prywatnymi samochodami.Uczestnikiem najważniejszym był oczywiście niezapomniany ks. Stanisław Pawlaczek.
W następnym roku, 2020 ,szalała pandemia i nikt nie myślał o organizowaniu wyjazdów zbiorowych.
Za pomyłkę przepraszam. IRENA MARIA
Nick:IRENA MARIA Dodano:2022-11-10 12:42:02 Wpis:Witam wszystkich Mariampolan oraz sympatyków tego urokliwego miasteczka. Minęło 27 lat od pierwszego pielgrzymkowego wyjazdu dawnych Mariampolan mieszkających w rożnych zakątkach Polski lub świata. Dwa autokary pełne ludzi. Rozmowy, wzruszenia, łzy, radość, smutek, modlitwy, śpiew, spotkania z dawnymi sąsiadami, nawiązywanie nowych znajomości. I tak od maja 1995 roku do czerwca 2020 było 25 oficjalnych wyjazdów do Mariampola.
W jednym z tych wyjazdów brał udział mój brat, Józef Tarnawski ur. 27 marca 1935 roku w Mariampolu. Józek często uczestniczył w spotkaniach odpustowych w kościele NMP na Piasku we Wrocławiu. Zmarł 12 września 2022 roku . Spoczywa w Nowej Cerekwi na Opolszczyźnie gdzie wiele lat pracował jako nauczyciel i dyrektor miejscowej szkoły .
4 grudnia 2022r.( niedziela) we Wrocławiu, w kościele na Piasku będzie odprawiona Msza św. za spokój Jego duszy. Zawiadamiam i zapraszam Rodzinę , znajomych i nieznajomych, wszystkich przyjaciół Mariampola. Spotkajmy się raz jeszcze przy Cudownym Obrazie Matki Boskiej Zwycięskiej .
Do zobaczenia IRENA MARIA
Nick:123 Dodano:2011-12-22 11:59:54 Wpis:Taki już jest nasz los...
dzisiaj z bliskimi rozłąka...
a jutro z Nimi spotkanie...
lecz " Ci, których kochamy , nie umierają,
bo, miłość to nieśmierlelność"
Z wielkim żalem i bólem serca zawiadamiam;
że dnia 14. 11.2011 roku o godz. 13. 00 w wieku 83 lat -odeszła do Domu Pana -moja s.p.kochana Mama Wanda Sosińska z d. Tarnawska -mariampolanka.
Msza św.za duszę Zmarłej odbyła się 22. 11. 2011 roku o godz. 13. 00 w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Mieszkowicach / zachodniopomorskie /
Pogrzeb odbył się również 22. 11. 2011 o godz. 12. 00 na Cmentarzu Komunalnym w Mieszkowicach.
Pogrążona w wielkim smutku - córka Władzia z mężem Irkiem i dziećmi z rodzinami.
Nick:panrysio Dodano:2011-02-09 23:19:03 Wpis:W Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie natnąłem się na następujący opis Mariampola z lat 80-tych XIX wieku. Mam nadzieją, że odczytałem go prawidłowo, gdyż był nieco nieczytelny. Oto ten tekst:

NOTA
Może kiedyś po latach wielu, gdy nikogo z końca 19 stulecia nie będzie, tu zaglądnie i o przeszłości dowiedzieć się zechce.
Z tych zapisków jakie się do tego czasu zachowały w metrykach niewiele się dowiedzieć można o początkach Mariampola i kościoła, co już z zapisków ks. Biernackiego się pokazuje. Dniestr od czasu ks.Bielińskiego zmienił swoje koryto i jeżeli wtedy po pod sam ogród probostwa płynął i ogród aż do rzeki sięgał – to teraz już od dawien dawna płynie środkiem równiny jaka jest z jednej strony pomiędzy Jezupolem i Pobereżem, a Dubowcami i Mariampolem z drugiej strony, więcej w prostym kierunku i od południa zaledwie w jednym punkcie (t.j. na początku ) dotyka góry Mariampolskiej w części ogrodu pałacowego. Z dawnej świetności zamku tylko ślady. Sam zamek długie lata nie pokryty dachem wyglądał strasznie spustoszonym, teraźniejszy dopiero hr. Nikodem Potocki wdowiec po księżnej Jabłonowskiej pokrył go w 1880 dachem, i tak będzie oczekiwał nim się znajdzie jaki właściciel, któryby go na mieszkanie zrestaurował. Część muru obronnego i wałów jeszcze się znajduje, lecz część już rozebrana na parkan ogrodu dworskiego od zabudowań mieszczańskich.
Ks. Bieliński w księdze gdzie zapisywał wydatki kościelne, i sprzęty i rzeczy kościelne wpisuje i swoją plebanię, wspomina o ogrodzie na włoski sposób urządzonym. Dziś trudno dociec gdzie ta plebania stała, zdaje się tylko, że była ona od wieży kościelnej t.j. Babińca w prostym kierunku na północ od parkanu kościelnego frontem do rynku obrócona, a na ten pomysł naprowadza to, że tylko w tej stronie kilka sążni parkanu jest z cegły, później po rozebraniu starej plebanii, z dalszym ciągiem parkanu z opoki złączonego.
Nie ma włoskiego ogrodu i mała tylko alea od północno zachodniego rogu parkanu ku północy się ciągnąca z lip karłowatych świadczy dziś o istnieniu tegoż. Lipy na około kościoła znacznej objętości nie wiedzieć, czy długo istnieć będą i czy kilka nie padnie pod siekierą aby ciasny kościół odpowiednio rozszerzać. Mały jest na 2400 parafian, którzy liczniej w kościele się gromadzą, a do tego tylko część od zakrystii jest murem zwykłym, środek mur pruski, cięki prócz wieży za czasów ks. Tarnawieckiego zbudowanej, która podobnie jak część od zakrystii jest trwalszej budowy. Ślady po rządach ks.Bielińskiego, który tu umarł 1787 znajdą się wszędzie i kto wie, czyli nie temu najwięcej zawdzięczać trzeba. Malowidło kościoła, dzwonnica i wiele rzeczy kościelnych jeżeli nie jego własnym kosztem to za jego staraniem istnieją do tego czasu. Żył lat 89 i na końcu dopiero nie zajmował się parafią i dlatego z tych dwóch lat 1783 do 1785 nie ma zapisywanych chrztów.
Ksiądz Biernacki jak wieść niesie powracał z Ujścia Zielonego i za Wołczkowem z góry bryczka się przewróciła a że palił fajkę, cybuch przy wywrocie dostał się do gardła, co było przyczyną jego śmierci – lecz na pewno tego wiedzieć nie można bo to mógł być i ks. Pietrzykowski, który także się wywrócił i w kilka dni umarł.
Starsi ludzie opowiadają, że jeszcze około r. 1845 zamek był zamieszkały, było nieraz tam szumno i gwarno, ogród nieraz oświecony lampionami i sztucznemi ogniami. Długie lata stacjonowani byli tu huzarzy którzy tak jak inne oddziały w 1848 ze wszystkiem poszli do Węgier i bili się z wojskiem austryjackiem, a potem rosyjskim. Koszarnię mieli oni obszerną na dole przy drodze prowadzącej z rynku (obok muru klasztornego) do Dniestru i to w miejscu nieco wyższym przypierającym do drogi wiodącej pomiędzy stawiskiem a mieszkaniami do folwarku. Obecnie jest kilka domków murowanych, które na mieszkania dla oficerów rząd wybudował a które później za małe pieniądze żydzi nabyli. Mniejsza już o inne domki, ale te dwa domki pomiędzy plebanią a rynkiem powinien był proboszcz ks. M. Żabiński starać się wszelkiemi siłami ich nabycia.
Lud tu biedny bo grunta rozdrobnione, a zarobków mało. Dawniej budowano tu wiele galarów i wodą spławiano, od kilkunastu lat coraz mniej budują i podobno w niedalekiej przyszłości upadnie ten zarobek zupełnie. Liczba łaciników w samem miasteczku nie wzmogła się, więcej na Przedmieściu, Wołczkowie a najwięcej w Delejowie którego mieszkańcy szlachtą bardzo jest ubogą a jednak jak dotychczas w związki małżeńskie nie wchodzi z chłopami.
W roku 1883 obchodzono i tu pamiątkę odsieczy wiedeńskiej dnia 12 września uroczyście, bo to właśnie okolica która w czasie napadów tatarskich najbardziej ucierpiała. Ludność w owych wojennych czasach zastała w większej części wymordowana a na ich miejsce sprowadzono kolonie mazurskie z tąd to właśnie pochodzi, że w tych stronach znajdują się parafie łacińskie z większą liczbą ludności. Chłop chociaż nieskory do objawów swoich uczuć politycznych, tą jednak razą zebrali się w wielkiej liczbie w kościele i co się pomieścić mogła była na odczycie w szkole, który miał obecny nauczyciel Ignacy Spirydowicz.
Na jednej kartce w księdze natorum z r. 1783 jest wzmianka że żydostwo już się do miasta ściąga i nalicza 6 domów żydowskich. W 100 lat później jakaż to wielka rocznica! Prócz Plebanji ruskiej położonej w południowej stronie rynku prawie na środku tej ściany rynkowej i domu murowanego gdzie zaczyna się ulica wiodąca w stronę Delejowa , cmentarza i domu Jana Konopki wszystkie inne domki są w ręku żydów. Wszędzie oni rej wodzą i przy wyborach gminnych mając większość w 2 kołach swoich żydowskich kandydatów przeprowadzają. Już i na przedmieściu i w Wołczkowie kilku osiadło i nie daj Boże aby w następnym stuleciu tak się rozszerzali, bo w 1983 i tam mało by już było katolików. Hrabia P. Nikodem Potocki, który miał za żonę Jabłonowską nie cierpi żydów. Propinacji im nie wydzierżawił, także promu na Dniestrze zniosłszy tę wielką liczbę szynków, tylko w propinacji katolik sprzedaje wódkę i na jego rachunek.
Zawiązało się tu kółko rolnicze, które ma na celu podniesienie gospodarstwa wiejskiego za inicjatywą tegoż hrabiego, który chociaż jako pensjonowany majętnym jest gospodarzem, jednak ma dobre chęci i dobrym przykładem przyświeca. Na te zebrania zbierają się członkowi w niedzieli i we święta wieczorami i tak na czytaniu i naradzie kilka godzin spędzają, kiedy pijacy wolą raczej gdzie indziej czas spędzać.
Pewne części przedmieścia mają dawno swoje nazwy i tak tych kilkanaście domów w kierunku północnym od kościoła, a na zachód od cmentarza ( przy drodze do Delejowa etc ) w dole u brzegu nad starem korytem Dniestra położonym nazywają Psiarnią. Powiadają, że dawniej tam Panowie dla polowania trzymali psiarnię. Ulica na przedmieściu ku folwarkowi na wschód ciągnąca aż do potoka nazywa się Słoboda; tam mieli mieszkać początkowo uwolnieni od pańszczyzny Kozacy dworscy. W czasie wylewów Dniestru, który najbardziej wylał w 1882 sięga woda do chat na Psiarni. W bieżącym roku 1884 padały w drugiej połowie czerwca często deszcze to też około 20 powelewały szczególniej w zachodniej Galicyi rzeki. Tu stan wody był prawie o ¾ łokcia ( 17 cali ) niższy jak w 1882, zalane było pastwisko u podnóża góry ogrodu plebańskiego tylko częściowo, mimo że koło Sambora Dniestr i Strwiąż bardzo wylał, tak samo inne rzeki Stryj, Bystrzyca etc bardzo wezbrały. Potrzeba koniecznie regulacji rzek i nasypów brzegnych i czy już teraz wezmą się do tego wielkiego dzieła i za kilkadziesiąt lat będą się może mieszkańcy dziwić jak mógł Dniestr wylewać. Część, gdzie kościół położony a dalej zamek górują nad pastwiskiem będą mogli uprawiać bo powierzchnia rzeki będzie o kilka sążni niżej, gdy teraz zaledwie 5 łokci wysokość brzegów na tym miejscu wynosi a gdzieniegdzi i znacznie niżej. Już koło Halicza większa przestrzeń była zalana i miasta do dworca kolejowego i dalej do Bołszowca dostać się z tamtąd było trudno.
Z aktów fundacyjnych i niektórych papierów wypływa że proboszczowie mniemali jakoby proboszcz Bieliński przeniósł się na probostwo do Brzeżan i tam umarł, tak atoli nie jest bo umarł tu i w metryce 1787 pomiędzy zmarłymi jest zapisany i prawdopodobnie w kościele jest pochowany, bo cmentarz przy drodze do Łanów otworzony został 1790 a do tego czasu chowano przy kościele. Dostał on wprawdzie prezentę na Brzeżany, ale zrezygnował, pisał on do metryk jeszcze w 1784 ale tak mu się ręka trzęsła, że dziś ledwo odczytać można. Tu w kościele wchodząc po prawej stronie w pierwszej arkadzie, pod oknem od choru pierwszem, gdzie obecnie stoi w kącie konfesjonał pochowane są zwłoki ks. Szymona Dąbrowskiego a na przeciw po drugiej stronie drugiego ks. wikarego. Zwłoki późniejszych proboszczów spoczywają na cmętarzu a mian. Pietrzykowskiego i Biernackiego. Ks. Felsztyński przeniósł się do Kąkolnik gdzie umarł jako jubilat 1875. Ks. Tarnawiecki do Tarnopola gdzie ok. r. 1865 zakończył życie. Od r. 1856 zostaje tu jako proboszcz ks. Maciej Żabiński obecnie 81 lat liczący do tego chorowity. Od kilku lat nie ma mszy zw. porą zimową w pokoju, bo kaszle niemiłosiernie.
Na pierwszej karcie bez wymiaru na około wyrysowałem połączenie plebanji.


Zapisków powyższych dokonał najprawdopodobniej ksiądz M. Kuźniarski.
Źródło: AGAD, mikrofilm 74678, sygn. 0882, str. 130-135
Na stronie 129 znajduje się wspomniany rysunek plebanii w Mariampolu.
Nick:genia Dodano:2010-01-10 12:05:21 Wpis:Gdy się znajdziesz w mroczny wichrze-
Nie płacz.
Z wszystkich słów, jedno jest najcichsze
Przebacz.
Świat' co nas otacza i łudzi- minie
Ten, kto nie umie krzywd przebaczać
Z G I N I E !
Ile goryczy trzeba przeżyć,
By twarzą się pochylić nisko
A potem jeszcze raz uwierzyć
I móc przebaczyć ludziom wszystko.
Może na Twojej drodze stoi-
Ktoś na dobre słowo czeka-
Ale szyderczych ust się boi...?
Podejdż i pozdrów w nim - CZŁOWIEKA.
I przebacz, przebacz...
Nick:genia Dodano:2010-01-10 11:28:25 Wpis:"Królu, Boże Abrahama
W Tobie moc i dobroć sama!
Wejrzyj na to ludzkie plemię,
Użycz
deszczu nam na ziemię!
/-daj pogodę nam na ziemię/
/-oddal srogą zimę z naszej ziemi/
/-odwróć mordy z naszej ziemi/
Niechaj zna lud prawowierny'
żeś jest Pan Bóg miłosierny.
A my Cię za ten dar wielki'
Wielbić będziem na czas wszelki!"
Modlitwę przekazała mi moja Mama.Takimi słowami w Naszych Stronach błagano Boga o odwrócenie nieszczęść .
Nick:zefir454 Dodano:2009-12-15 23:12:04 Url:www.historicus.pl Wpis:Witam serdecznie!
Poszukuję w imieniu pewnej osoby, wszelkich informacji o rodzinie Medyńskich z Mariampola. Maria i Jan Medyński zginęli w wieku 41 lat w 1945 roku z rąk band UPA. Czy ktoś posiada jakieś dokładniejsze informacje odnoście losów tej rodziny?
Pozdrawiam serdecznie
Józef Pławski
Nick:stachdor Dodano:2009-11-15 12:20:23 Wpis:O MÓJ ROZMARYNIE -muzyka wg melodii ludowej

O mój rozmarynie, rozwijaj się
O mój rozmarynie, rozwijaj się
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Zapytam się.

A jak mi odpowie - nie kocham cię,
A jak mi odpowie - nie kocham cię,
Ułani werbują, strzelcy maszerują
Zaciągnę się.

Dadzą mi konika cisawego
Dadzą mi konika cisawego
I ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę
Do boku mego.

Dadzą mi kabacik z wyłogami
Dadzą mi kabacik z wyłogami
I wysokie buty, i wysokie buty
Z ostrogami.

Dadzą mi uniform popielaty
Dadzą mi uniform popielaty
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Do swej chaty.

Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił
Za dziewczyną.

Dadzą mi szkalperzyk z Matką Boską
Dadzą mi szkalperzyk z Matką Boską
Żeby mnie broniła, żeby mnie broniła
Tam pod Moskwą.

A kiedy już wyjdę na wiarusa
A kiedy już wyjdę na wiarusa
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej
Po całusa.

A kiedy mi odpowie - nie wydam się
A kiedy mi odpowie - nie wydam się
Hej, tam kule świszczą i bagnety błyszczą,
Poświęcę się.

A gdy mnie przyniosą z raną w boku,
A gdy mnie przyniosą z raną w boku,
Wtedy pożałujesz, wtedy pożałujesz
Z łezką w oku.

Powiodą z okopów na bagnety,
Powiodą z okopów na bagnety,
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie pocałuje,
Ale nie ty.

Na mojej mogile wyrośnie bez,
Na mojej mogile wyrośnie bez,
Nie chciałaś mnie kochać, nie chciałaś mnie kochać,
Nie roń teraz łez.

Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,
Za tę naszą ziemię skąpaną we krwi,
Za nasze kajdany, za nasze kajdany,
Za wylane łzy.
Nick:stachdor Dodano:2009-11-02 19:08:50 Wpis:Hymn Sybiraków
Marsz Sybiraków
słowa Marian Jonkajtys

Z miast kresowych,wschodnich osad i wsi,
Z rezydencji, białych dworków i chat
Myśmy wciąż do Niepodległej szli,
szli z uporem, ponad dwieście lat.

Wydłużyli drogę carscy kaci,
Przez Syberię wiódł najkrótszy szlak
I w kajdanach szli Konfederaci
Mogiłami znacząc polski trakt...

Z Insurekcji Kościuszkowskiej, z powstań dwóch,
Szkół, barykad Warszawy i Łodzi::
Konradowski unosił się duch
I nam w marszu do Polski przewodził.

A myśmy szli i szli - dziesiątkowani!
Przez tajgę, stepy - plątaniną dróg!
A myśmy szli i szli, i szli - niepokonani!
Aż “Cud nad Wisłą” darował nam Bóg!

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,
Szkół urzędów, kamienic i chat:
Myśmy znów do Niepodległej szli,
Jak z zaboru, sprzed dwudziestu lat.

Bo od września, od siedemnastego,
Dłuższą drogą znów szedł każdy z nas:
Przez lód spod bieguna północnego,
Przez Łubiankę, przez Katyński Las!

Na nieludzkiej ziemi znowu polski trakt
Wyznaczyły bezimienne krzyże....
Nie zatrzymał nas czerwony kat,
Bo przed nami Polska - coraz bliżej!

I myśmy szli i szli - dziesiątkowani!
Choć zdradą pragnął nas podzielić wróg...
I przez Ludową przeszliśmy - niepokonani
Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!!!
Nick:Cieślowski Robert Dodano:2009-03-15 18:18:28 Wpis:Pozdrawiam wszystkie osoby związane z Mapiampolem i proszę jednocześnie o informacje na temat rodziny Cieślowskich z Mariampola. Ja jestem synem Stanisława Cieślowskiego ur.1940r. w Mariampolu
Nick:123 Dodano:2008-12-28 13:03:17 Url:www.schiwa.zato.pl Wpis:Witam;wszsytkich mariampolan i ich sympatyków;
Dnia 20. 11. 2008 r.w Miejsko - Gminnym Ośrodku Kultury w Mieszkowicach o g. 17. 00 odbył si III wieczór
literacki miejscowej autorki pani Wladyslawy Wawrzyniak.
Byla to jednoczesnie promocja III tomiku wierszy pani Wladyslawy pt; " Mirra mojego zycia...Bóg, przemijanie, milosc, natura ", z którego dochód ze sprzedazy, autorka przeznaczy - na szczytny cel - pomocy chorym i ubogim dzieciom.
Świetnie prowadzaca wieczór byla pani Maria Butrynowska - Sipowicz, profesionalnie wiersze recytowaly; panie Beata Wozniak i Mirosława Bytrymowska.
W w/w tomiku znajdują się wiersze o Mariampolu k. Stanisławowa na Ukrainie , skąd pochodza pradziadowie autorki.
Mariampol ją urzekł i jest przez nią odwiedzany.Autorka szuka tam swoich rodzinnych korzeni.
O stronę muzyczną, jak na i i II wieczorze autorki, bardzo starannie zadbal pan Zbigniew Ciszek. Towarzyszyl on równiez zespolowi muzycznemu " Dobrawa "- którego jest instruktorem i w którym to tez wystepuje autorka .Zespol wystapil w skladzie; Zofia Górkiewicz, Kazimiera Karczewsa,Maria Niedzwiecka, Grazyna Kurzawa i Bozena Duszak.
Wspólorganizatoramy byli; MGOK Mieszkowice, TMZM Mieszkowice, GCI Mieszkowice oraz Biblioteka Publiczna Mieszkowice.
Wielkie dzieki panu Marcinowi Romerowi - redaktorowi naczelnemu redakcji gazety " Kurier Galicyjski " w Stanislawowie na Ukrainie, pani Marii Baszy i Irenie Masalskiej - redaktorkom redakcji w/w gazety za sklad i lamanie mojego III tomiku oraz szczególnie panstwu Janinie, Piotrowi Bladyniec wlascicielom drukarni " Polgraf " w Debnie, jai i pani Krystnie Krupka - ich pracownicy- za " ekspresowy "druk i wydanie tegoz tomiku."
Sponsorowali , wspomagajac wieczór; pani Barbara Nowicka- dyrektor MGOK w Mieszkowicach, panstwo L.P. Kieliba, St. J. Michalscy, L. W. Kadzikowscy, J.J.Przeszak , pani Teresa Mróz oraz E. Laska, E. Holowinska, W. K. H. Sobas,M. Paszko - Zuk, J. Maziar, T. Mokrzycka, Janina Slugocka, J. Kuśpiś. J. Kornecka,.A. Jakowickiej, Cz. Pożaryckiej, E. Grąckie.j
Pani Wladyslawa -wdzięczna i usatysfakcjonowana organizacją i przebiegiem swojego III wieczoru autorskiego - bardzo serdecznie i z calego serca dziekuje wszystkim osobom wyzej wymienionym za okazana pomoc.
.Dziekuję za zamieszczenie w " Gazecie Skrzynkowej.", " Gazecie Chojeńskiej ", ' Osiedlowe" i " Kurierze Galicyjskim "anonsu o moim III wieczorze autorskim..Wladzia Wawrzyniak
Koniec tekstu.
Nick:Stanisław Dodano:2008-11-08 20:00:55 Wpis:Chciałem sprostować nike Jarząbek a Jastrząbek - kijowic
Nick:stachdor Dodano:2008-10-19 13:33:52 Wpis:Witam !
Od lipca br. dostępny jest Kurier Galicyjski, link poniżej;

www.duszki.pl/kurier_galicyjski

Pozdrawiam, Stanisław Dorosz.
Nick:GENIA Dodano:2008-08-23 19:06:35 Wpis:BIERNAT - PIROŻYCHA
GROCHALSKI - FOJTUŚ
KOSTAŃSKI - ŁADUN
MOŚCICKI - CAP
OWCZAERSKI - DIABEŁKU
SOBECKI - HOROBEC
SZCZYGIELSKI - NAŚCIA, MATEUSZYCHA
SZKREDKKA - HRYŃ, KOCZUCIK, PIKULAK
ŚRUTWA - YNA, BYZY
TARNAWSKI - BIGORAJ
TOMCZAK - KALINA
WÓJCIK - MAJ
ZAKORDOŃSKI - PANOK
Roślinę zielną, przyprawową nazywano WASYLKIEM. Rosła w obejściu Państwa Grochalskich.Czarne ziarenka tej roślinki wkładano do oka gdy wpadło do niego jakieś obce ciało.Do dzisiajw Mariampolu znana jest ta aromatyczna roślinka.
Serdecznie pozdrawiam, szczególnie WASYLKÓW
Nick:genia Dodano:2008-06-11 17:42:04 Wpis:używane nazwy bydła: mucia, łasa, chrapliwa, paraska, zazula, klewczycha, czarnuszka, perepełycia, polka, kozula, czornobrywa, szuta, siwula, krasa, kryliczka, kalina ,andzia, mećka , żydówka, drymba , krasula, jagoda, berbercia. P ozdrawiam.
Nick:IRENA MARIA Dodano:2008-04-08 14:34:48 Wpis:10 grudnia 2008 roku minie 15 lat od odejścia ksJ.Grochalskiego ,wielkiego czcicielai orędownika kultu Mariampolskiej Matki Boskiej. Udostępniamy tekst osobistych zwierzeń tego wielkiego Kapłana , któremu WSPOLNOTA MARIAMPOLSKA ma tyle do zawdzięczenia.


KSIĄDZ PODPUŁKOWNIK , OJCIEC JÓZEF GROCHALSKI (1912 –1993 )

Niepokalanej Dziewicy Naddniestrzańskiej Matce Łaski Bożej z podziękowaniem.

Będąc na teologii we Lwowie w czasie II wojny światowej, otrzymałem w r. 1941, na początku kwietnia wezwanie do Armii Radzieckiej na „ćwiczenia”.
Zdecydowałem się, po rozmowie z przełożonymi, pójść na te „ćwiczenia”. Miałem stawić się na wezwanie 15 kwietnia, tuż po uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego.
Było jeszcze kilka dni wolnych, dlatego przed wyjazdem postanowiłem pożegnać się z najbliższymi z rodziny. Udałem się zatem do stron rodzinnych, do Mariampola w woj.stanisławowskim. Moje przybycie na Święta Wielkanocne było dla rodziny zaskoczeniem.
W Niedzielę Wielkanocną uczestniczyłem we Mszy św., a gdy wierni wyszli z kościoła, ukląkłem przed obrazem Matki Boskiej Mariampolskiej słynącej łaskami i zacząłem się modlić. Prosiłem bardzo Matkę Bożą o opiekę i szczęśliwy powrót, i postawiłem pokornie warunki, polecając się, abym przed tym obrazem i w tym kościele mógł tak szczerze podziękować za powrót szczęśliwy, jak teraz proszę o opiekę, odmawiając „Pod Twoją obronę...”.
Te tajemnicze „ćwiczenia” sowieckie trwały bez mała 4 lata. Najpierw przy wyczerpującej siły budowie lotniska w Besarabii. Po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej w 1941r., w szeregach Armii
Czerwonej na froncie, po zwolnieniu z Armii, przy wyrębie lasu, daleko na północy, koło Kazania. A potem na Syberii, w kamieniołomach. Zaznałem zimna i głodu, aż prawie do ostatecznego wyczerpania. Wiem, co to jest osamotnienie i wielka tęsknota za Ojczyzną !
Pamiętałem zawsze o swojej modlitwie do Matki Bożej w Mariampolu i ciągle się Jej polecałem.
Tam też utrwaliło się moje powołanie zakonne i kapłańskie.
We wrześniu 1943r. zostałem skierowany z kamieniołomów do Armii Polskiej organizowanej przez gen. Berlinga. W roku 1944, w listopadzie, będąc na froncie na Pradze w Warszawie,
otrzymałem urlop. Przez kordon graniczny, Stanisławów, potem z Jezupola łódką przez Dniestr, łąkami i polami pieszo ,doszedłem do rodzinnego Mariampola.
Nazajutrz byłem w kościele, przed obrazem Matki Bożej i klęczałem z sercem przepełnionym wdzięcznością za długotrwałą opiekę Jej nade mną i za to również, ze tak łaskawie przychyliła się do warunków mojej prośby.
Po powrocie z urlopu, niespodziewanie zostałem zwolniony z wojska, celem dokończeniateologii (27 grudnia 1944r.)
Dnia 6 sierpnia 1946 r., po ukończeniu teologii, zostałem wyświęcony na kapłana na Jasnej Górze przez ks. bp. Teodora Kubinę.
Jestem przekonany, że przetrwanie ciężkich lat wojennych, dostosowanie się Matki Bożej do warunków mej pokornej prośby, że miałem możliwość podziękować Jej za opiekę przed
obrazem w Mariampolu, że stałem się kapłanem, że to wszystko zawdzięczam szczególnej łaskawości Matki Bożej Mariampolskiej, Tej, której obraz znajduje się obecnie we Wrocławiu. na Piasku.

Podziękowanie ks. Józefa Grochalskiego wpisała IRENA MARIA
Nick:IRENA MARIA Dodano:2008-04-06 22:34:39 Wpis:ł%%%%%% W I E L K A N O C %%%%%%
W M A R I A M P O L U I NA W O Ł C Z K O W I E

na podstawie wspomnień
*****PAULINY GWIZDAK OBACZ*****
*****i STANISŁAWA GROCHALSKIEGO - Wasylika
część I

Przygotowania do ŚWIĄT WIELKANOCNYCH zaczynały się już od końca karnawału.W mariampolskiej olejarni tłoczono olej lniany lub konopny , bo w WIELKIM POŚCIE olej był jedynym tłuszczem do okraszania potraw . Wewtorek,przedPOPIELCEM ,wyparzano gorącą wodą wszystkie naczynia kuchenne, szczególnie garnki gliniane, aby nie została w nich żadna drobina tłuszczu.
Nastrój przygotowań do świąt przybierał na sile w NIEDZIELĘ PALMOWĄ. Paulina wspomina "palmy" wykonane z wierzbowych i wiklinowych bazi, suchych troszczy(trzciny) przybieranych mirtem lub barwinkiem i wiązane kolorową wstążką. Poświęcona PALMA była ważnym rekwizytem przez cały rok.
Uderzając nią domowników, przypominano, że "palma bije, nie zabije, za sześć noc Wielkanoc". .Stanisław pamięta, że pierwsze pędzenie bydła na pastwisko(TŁOKĘ w Mariampolu i ZASPĘ na Wołczkowie) należało wykonać poświęconą palmą.
Później palma zajmowała przez cały rok poczesne miejsce w mieszkaniu, nad jednym z obrazów świętych.
Nabożeństwa w WIELKIM TYGODNIU odbywały się na ogół przed południem a REZUREKCJA już w WIELKĄ SOBOTĘ- wieczorem.
Paulinie utkwiły szczególnie w pamięci te Msze Św. odprawiane wówczas po łacinie.
Od WIELKIEGO PIĄTKU trwała całodobowa adoracja przy BOŻYM GROBIE. Paulina pamięta, jak po DRODZE KRZYŻOWEJ i trzykrotnej procesji wokół kościoła , kapłan stukał trzy razy do drzwi , a gdy mu otwarto , wchodził boso,a potem leżał krzyżem przed ołtarzem.
Przy BOŻYM GROBIE straż pełnili miejscowi strażacy w mundurach i hełmach .Byli wysocy, przystojni, stali nieruchomo, sprawiali wrażenie istot nieziemskich.
Ceremoniał WIELKIEJ SOBOTY był odprawiany przed południem, natomiast w południe święcono pokarmy.
W Mariampolu znoszono koszyki z pokarmami do wybranych domów na danej ulicy , na Wołczkowie takim miejscem była Kaplica.
Księdza wożono furmanką do święcenia pokarmów.
Kosze na święconkę były duże (Stach twierdzi, że były wielkości wiadra), gdyż poczesne miejsce w nich zajmowała PASKA .Była to baba drożdżowa przemyślnie dekorowana paskami ciasta /huską/, smarowana szczodrze żółtkiem.
W koszu musiały się też znaleźć ser, masło ,kolorowane jajka, chrzan i wędliny.
Całość obowiązkowo ozdabiano barwinkiem.
Same kosze pleciono z korowanej wikliny i dekorowano pięknie haftowanymi serwetkami.
W WIELKĄ SOBOTĘ wieczorem (Paulina zapamiętała godz.18) zaczynała się REZUREKCJA. Kapłan śpiewał po łacinie “GLORIA...”, kościół rozbrzmiewał potężnym WESOŁY NAM DZIŚ DZIEŃ NASTAŁ. Dźwięk dzwonu i dzwoneczków, zapach kadzideł, procesję ze świecami wokół kościoła do dziś pamiętają ówczesne dzieci : Paulinka i Staszek .



&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
W oparciu o wspomnienia Pauliny Gwizdak Obacz i Stanisława Grochalskiego-Wasylika
- wpisała IRENA MARIA
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Nick:IRENA MARIA Dodano:2008-04-06 10:59:31 Wpis:ł%%%%%% W I E L K A N O C %%%%%%%
% W M A R I A M P O L U I NA W O Ł C Z K O W I E %
część II
na podstawie wspomnień
*****PAULINY GWIZDAK OBACZ*****
*****i STANISŁAWA GROCHALSKIEGO - Wasylika



NIEDZIELA WIELKANOCNA była wielkim świętem rodzinnym. W czasie uroczystego posiłku dzielono się jajkiem(oczywiście święconym) i składano sobie życzenia.
Główną potrawą wielkanocną w domu Stasia był czerwony barszcz na naturalnym zakwasie z dodatkiem mięsa, jajek, sera , z dużą ilością nastruganego chrzanu.
Na deser była PASKA posmarowana masłem.
Stół świąteczny zależał od zasobności domu i pomysłowości " gazdyni. "
. Niektóre gotowały hyszki, czyli studzieniec ( galaretkę z nóżek wieprzowych.). Inne wyjmowały z beczek zakiszone główki kapusty i robiły "hołubce" (gołąbki) lub zapiekały makaron swojski ze skwarkami i jajkami, który krojony w plastry był dodatkiem do wędlin. Częstym dodatkiem były buraczki z chrzanem czyli ćwikła.
Wydaje się, że mięso nie było konsumowane w zbyt dużych ilościach. W żadnym domu nie powinno zabraknąć w te święta pięknie barwionych jajek.
Paulina opowiada o dziewczyńskich zabawach w toczenie jajek z górki.
Lubiły też dziewczęta, pod wieczór, przechadzać się ulicami, trzymając się za pięknie haftowane chusteczki . Tym spacerom towarzyszyły żartobliwe przyśpiewki pod adresem kawalerów .
Chłopcy, rzecz jasna, przyglądali się pannom, niektórym śmiałkom udawało się nawet podkraść taką ozdobną chusteczkę.
Dziewczęta śpiewały po polsku i po ukraińsku. Słowa piosenek były uszczypliwe pod adresem chłopców i kończyły się refrenem „ Hej, wije się biały powój „
Te przyśpiewki nazywano HAIŁKI , a słowa niektórych z nich to, na przykład:
Tam na górze żółta glina
Ja nie pójdę za Rusina
Bo Rusina siwa broda
A ja młoda jak jagoda
HEJ,WIJE SIĘ POWÓJ BIAŁY
albo
Jak się Kasia zagniewała
Ogóreczki siać kazała
Ogóreczki pójdą w beczki
Biały powój na wianeczki
HEJ, WIJE SIĘ POWÓJ BIAŁY
Stanisław zapamiętał, że ukraińskie słowa tej przyśpiewki były bardziej dosadne i z powodów, nazwijmy je, technicznych...., nie będą tu cytowane.
Kierując się chyba podobnymi względami, miejscowa poetka, Katarzyna Kołodziej, nauczyła dziewczęta mariampolskie grzecznej wersji HAIŁKI:
Nasz Mariampol ukochany
W nim cudowną Panią mamy
Dla Jej chwały powój biały
HEJ, WIJE SIĘ POWÓJ BIAŁY .(wg Pauliny)
Odwet za te przyśpiewki mieli okazję wziąć chłopcy w PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY.
Do polewania dziewcząt ( w niezbyt subtelny sposób) czerpano wodę wiadrami ze studni lub pobliskiego Potoku i lano bez pardonu ! Bywało, że celem dokładnego zmoczenia dziewczęcia,
wrzucano je do wody i jeszcze oblewano wiaderkiem. Stach przypomina sobie, że bywały czasem smutne konsekwencje takiej przymusowej kąpieli w warunkach wiosennej aury.
W godzinach popołudniowych szał polewania przygasał, panny znów mogły sobie spacerować i wychwalać "powój biały".
Starsi, którzy przykładnie , w gronie rodzinnym spędzali pierwszy dzień świat, teraz ruszali w odwiedziny . A było kogo odwiedzać ! Wszak tutaj prawie każdy miał liczne rodzeństwo, kuzynów, stryjów, wujków i innych krewnych. Należało też pamiętać
o sąsiadach – Rusinach. Wzajemne goszczenie się z okazji Świąt należało do dobrej tradycji.
Warto też wspomnieć, że z okazji Świąt cała miejscowość wyglądała „odświętnie”.
Domy były wybielone w środku i na zewnątrz, podłogi wyszorowane, klepiska wymoszczone gliną.
Były te ŚWIĘTA WIELKIEJ NOCY pobożne, dostojne, uroczyste a jednocześnie radosne i wesołe.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Wspomnienia Pauliny Gwizdak Obacz i Stanisława Grochalskiego-Wasylika
-----------------------------------spisała IRENA MARIA---
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Nick:IRENA MARIA Dodano:2008-03-20 10:42:00 Wpis:W WIELKIM TYGODNIU 2008 ROKU
wszystkim M A R I A M P O L A N O M
panoramę DAWNEGO MARIAMPOLA przypomina
w i e r s z P A U L I N Y
+++ M O J A O J C O W I Z N A +++

To najpiękniejsze moje wspomnienia .
Wszystko pamiętam , nie zapomniałam .
Myślę i myślę , jakbym T O widziała .
A czas tak szybko ucieka ,
Jak rwący potok , jak bystra rzeka .
Dlaczego tęsknota zżera ,
Jak rdza żelazo , a kornik drzewa !
Nie wiem , czy ktoś to rozumie,
Udaje , a może kochać nie umie ?

Stałam przed DOMEM , serce ściskał żal,
Czy na tej ścieżce odnajdę swój ślad ...
Nade mną SKAŁA porośnięta trawą .
Biegałam po niej będąc dzieckiem małym .
Patrzę do góry- to CERKIEW z błyszczącą kopułą
Myślami widzę każda ulicę,KOŚCIÓŁ KLASZTORNY
I PARIAFIALNY pod wezwaniem Św.Trójcy.
Obok obszerna PLEBANIA.
A z lewej strony - duma MARIAMPOLA,
To SZKOŁA. a przy niej DOM DYREKTORA.
Wysoka BRAMA , ALEJA LIPOWA.
Ruiny ZAMKU, MURY OBRONNE .
Pod GÓRĄ ZAMKOWĄ kręte koryto
DNIESTRU ze swym urokiem i wodą czystą .
Przy nim PROM i DOM PRZEWOŹNIKA .
Nad brzegiem DNIESTRU stoi MŁYN ,
Ile ton mąki zrobiono w nim ...
W środku miasteczka MARIAMPOLA
Dużo sklepów i KASA STEFCZYKA,
Ogromny KLASZTOR , przy nim OCHRONKA ,
Duża PIEKARNIA pachnąca chlebem .
Idąc w przeciwną stronę od ZAMKU -
DOM LUDOWY na K A J E T A N K U ,
Dwie KUŹNIE I DOMY KOWALI .
Duży dom to POSTERUNEK .
A za PRZEDMIEŚCIEM , przy drodze nad SKAŁĄ,
Stoi KAPLICZKA ze św.JANEM.
Dalej las - DĄBROWA , wysokie drzewa...
A na WOŁCZKOWIE ,tam za POTOKIEM
Pod skałą , KAPLICZKA z Najświętsza Matką,
A za zakrętem bieleją ściany - to DWÓR
Dawnego Jaśnie Pana.
Myślami idę w stronę CMENTARZA ,
Ile pokoleń na nim spoczywa
Dziadów , pradziadów , księży , zakonnic ,
Matek i dziatek...
To najsmutniejsza część MARIAMPOLA...
Musimy o nich też pamiętać, że byli,
Że żyli, że po mariampolskiej ziemi chodzili .
Ale o KOŚCIELE nie zapomniałam !
W głównym OŁTARZU ,za zasłoną ,
Nasza CUDOWNA MARIAMPOLSKA KRÓLOWA .
Gdy odsłaniali , wszyscy śpiewali:
GWIAZDO ŚLICZNA ...MARIAMPOLSKA MARYJO...

--------po dawnym MARIAMPOLU oprowadzała
--------PALINA GWIZDAK OBACZ z MIKOLINA
wpisała Irena Maria
Nick:IRENA MARIA Dodano:2008-03-18 22:17:20 Wpis:Pani Gieniu !
Dziekuję za cenne uwagi,które wzbogacają naszą wiedzę o MARIAMPOLU i WOŁCZKOWIE .Ja nie pamiętam przedwojennej rzeczywistości,
opieram się na wspomnieniach Tych nielicznych, którzy te czasy pamiętają.
Jako wyjaśnienie przekazane przez STANISŁAWA
GROCHALSKIEGO(wasylik) podaję:
KONOPACKI ----nazywano Kacap, innych Goga
Majicha to była żona jednego z KONOPACKICH.
Podobno Pani przezwisko wywodzi się od imienia dziadka SZYMON (szymek).
Pozdrawiam -----IRENA MARIA
« 1 2 »