Nick:Omg
Dodano:2009-07-21 16:29:44
Wpis:Wojtku - daj spokój z tą zgodą bo raczej nigdy nie doczekasz się jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony zespołu. I mam nadzieję że się mylę.
|
|
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-21 10:31:13
Wpis:Ojej – przez moment miałem nadzieję, że to Wojtek Woźniak zabrał głos, i wyjaśni nam szczegółowo, jak to było z „(Pseudo-)Nothing”...
Mimo to dziękujemy za tę chyba najbardziej z dotychczasowych kompetentną wypowiedź. Mamy pytanie: na pierwszym miejscu – jako chyba najstarsze – wzmiankuje kolega „demo”. Czy jest to to samo demo, które znalazł kolega na wspominanym ze swadą blogu bootlegerskim – jeśli tak, kiedy i w jakiej formie nagrania trafiły do Kolegi, a także czy kolejność i zestaw utworów są takie same.
Wątpliwości Kolegi rozumiemy i szanujemy, choć nie wątpimy, że zgoda wszystkich grających na poszczególnych nagraniach nigdy nie zostanie uzyskana. Nie przeszkadza nam to jednak zauważyć, że gdyby wszyscy kierowali się podobnymi skrupułami, my nieco młodsi sympatycy starszych form rozwojowych pozostalibyśmy z ofertą kulturalną w postaci występów duetu z tą ich szafą grającą.
|
|
Nick:Wojtek
Dodano:2009-07-21 00:24:13
Wpis:Jestem pod wrażeniem wysypu nagrań Variété, które pojawiły się ostatnio na pewnym blogu bootlegerskim, szczególnie koncertu wydaje mi się że z 1(?).09.1989 r. z Bydgoszczy, na który przyjechałem z kumplami przez pół Polski. Jakie było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że kolegi Kasprzak nie nagrał koncertu. Po prostu. Na szczęście wtedy Variété jeszcze koncertowało, a ja miałem inne nagrania: demo, Bydgoszcz, nagrania studyjne (dla Trójki, telewizyjnego LUZu), nagrania z próby, koncerty w Arenie w Poznaniu, na MJM w Warszawie, w Piwnicy Świdnickiej z Wrocławia, w Jarocinie z 1991, w LMC we Wrocławiu, a wreszcie zwykłe płyty CD. A od czasu do czasu (niestety z roku na rok coraz rzadziej) była okazja obejrzeć na żywo koncert moich ulubieńców.
Dla mnie lata 1987-1992 to ulubiony okres działania Variété, począwszy od surowego koncertu na MJM w Warszawie w 1987 z kończącym koncert Który to już śnieg, który Grzegorz śpiewał kuląc się na scenie, poprzez dołujący duet Grzegorza z Wojtkiem w 1988 r., a potem ciężkie, hałaśliwe granie z lat 1989-90 (pamiętam koncert na Odjazdach z 11.11.1990 r., który słuchałem/oglądałem ze sceny, a magnetofon podłączony do konsolety nie miał w tym czasie w sobie chociażby Stilonki), aby po dołączeniu Marka zagrać trochę lżej i swobodniej. I tak do dzisiaj, szkoda tylko, że bez Wojtka, gdyż dla mnie Variété to przede wszystkim Grzegorz i Wojtek.
Tak na marginesie dla tych, którzy ściągnęli nagrania z pewnego blogu bootlegerskiego to:
- nr 7 na koncercie w Bydgoszczy to utwór pt. "Burty rannego dowozu" (a nr 3 chyba rzeczywiście nie ma tytułu)
- na wrocławskim koncercie z Piwnicy Świdnickiej z 13.10.1988 brakuje pierwszego bisu - pere lachaise, drugi bis to pęknie dzwon.
A oto rzeczy, które chętnie udostępnię np. na pewnym blogu bootlegerskim, prosiłbym tylko o zgodę Wojtka lub Grzegorza, czy nie mają niczego przeciwko temu (sorry, ale upublicznienie bez zgody autorów i wykonawców trochę by mnie uwierało, acz przyznaję szczerze, iż ściągnięcie z sieci innych koncertów Variété nie wywołało we mnie żadnych skrupułów i nic a nic mnie nie uwiera):
01/08/1991 – Jarocin – Mała Scena (pierwsza kopia z konsolety, rewelacyjny cały koncert pomimo zbyt cichego basu):
Gdy przyniosą cud / Wagi / Ziemia i wiara / 11.30 / Kiedy będę musiał spotkać jego / Pieśń azerbejdżańska / Klaszcząc w dłonie / Bydgoszcz (bis)
21/03/1992 – Wrocław – Lucky Music Center (LMC) (pierwsza kopia z konsolety):
Radio / Intro (na marne) / Gdy przyniosą cud / Bydgoszcz / Klaszcząc w dłonie / Wagi / Kurz / 11.30 / Ziemia i wiara / Pieśń azerbejdżańska / Jak srebro / Radio (bis) /Ziemia i wiara (bis)
(Ten koncert (prawie cały) mam też zgrany z kopii VHS)
sierpień 1988; próba – Grzegorz i Wojtek, czyli ... Wina (rewelacyjna próba nagrana na dwa mikrofony lewy - Wojtek (bas), prawy - Grzegorz (wokal lub klawisze):
Goście / Domino / Pęknie dzwon / Pociągi na wietrze
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-19 12:40:36
Wpis:Dopiero po kilku odsłuchaniach zorientowałem się, że „Zamknij...” z Jarocina ’84, które wspomina Grabaż, nie było jednak wersją, którą twórcy „Zakazanych piosenek” obrali jako wzór. Dlaczego? Ano dlatego, że wersja wykonana podczas koncertu konkursowego 4.VIII.84 nie zawierała wcale końcowego fragmentu ze słowami „Zamknij wszystkie drzwi”! Tłumaczy to, dlaczego w nieoficjalnych wydaniach starszych nagrań utwór labelowany jest jako „Pajęczyna”. Zakończenie zostało domyślone później, co pociągnęło za sobą zmianę tytułu.
Drugim ciekawym szczegółem jest to, że w wykonaniu tym, podobnie jak w wersji Strachów, odpowiedni fragment tekstu brzmi „przestają być wierne”, natomiast na „(Pseudo-)Nothing” jest „przestają być ci wierne”. Być może jest też trzecia rozbieżność – w coverze mamy „rynsztoka”, na „(Pseudo-)Nothing” wyraźnie „rynsztoków”, natomiast w Jarocinie wyraźnie słychać końcowe „u” („rynsztoku” albo „rynsztoków”). Jeśli założyć, że depozytariusze tradycji jarocińskiej podeszli z pietyzmem do wersji oryginału, należałoby wnosić, iż oryginał ten zawierał „Zamknij...” oraz nie zawierał „ci”, zatem był nagraniem, którego nie znamy. Nagranie to pochodziłoby natomiast z okresu między Jarocinem’ 84 i nagraniem „(Pseudo-)Nothing”.
Podejrzewamy, iż pan Krzysztof jest w posiadaniu unikatowych nagrań (co w przypadku czołowego animatora i współtwórcy sceny alternatywnej lat 80. dziwić nie może); sam zresztą stwierdzał, że słyszał utwór „po raz pierwszy” w Jarocinie – skąd wynika, że słyszał też gdzie indziej.
Jeśli tak, może wypadałoby podzielić się tymi dobrami kultury narodowej ze złaknionymi? O tośmy chyba walczyli na jarocińskim klepisku w osiemdziesiątym czwartym.
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-18 20:28:54
Wpis:Mam nadzieję, że aniita, którą pamiętam z Księgi jako dramatycznie dopominającą się o „Nothing”, dotarła do miejsc, gdzie w lawinowym ostatnio tempie przybywa niepublikowanych nagrań. Na pewnym blogu bootlegerskim są już linki do lokalizacji nagrań z dziewięciu, jeśli dobrze liczę, koncertów i trzech sesji (semi)studyjnych z lat 1984-94. Jest też „Zamknij wszystkie drzwi” w wersji, którą Grabaż wspominał w zeszłym roku w Jarocinie. Niestety, nagrania są głównie z końca lat osiemdziesiątych, brakuje najstarszych z lat 1984-5. Powoli zbliżamy się do momentu, gdy możliwe będzie sporządzenie listy wszystkich utworów, które pod marką Variété kiedykolwiek (a przynajmniej przed zawieszeniem działalności pod koniec lat 90.) prezentowano publicznie. Cały czas w nagraniach wypływają nowe, co skłania nas do szczególnej determinacji w próbach utrwalania tego dorobku.
Zainteresowanie archiwalnymi nagraniami zespołu trzeba ocenić jako zjawisko jednoznacznie pozytywne. Wspominano tutaj, że posiada on jedną z wierniejszych publiczności. Są to ludzie, którzy w większości oficjalnie wydaną edycję wspominkową kupią nawet wówczas, jeśli będą posiadali w domowym archiwum te same nagrania – choćby i w komplecie. Np. ja kupiłem sobie „Martwy kabaret” mimo tego, że nie czułem specjalnego sentymentu do Made in Poland, mimo tego, że byłem przekonany o dostępności całej tej płyty w Internecie kilka miesięcy po jej wydaniu. Nie chciało mi sie nawet szukać tych lokalizacji, prościej było wpaść do sklepu i dostać komplet wraz z unikatową książeczką. Odpowiednie wydawnictwo poświęcone Variété 1984-5lub 6 musiałoby oczywiście wyglądać bardziej okazale, jednak i tak nie ma szans na wydanie wszystkich zachowanych nagrań. Jeśli posiadacze praw autorskich nie mogą lub – tym bardziej – nie chcą doprowadzić do ich wydania, ci, którzy nagrane częstokroć własnym sumptem na koncertach taśmy nieodpłatnie udostępniają, zasługują wyłącznie na słowa wdzięczności i uznania.
|
|
Nick:fobos
Dodano:2009-07-18 20:04:54
Wpis:Nie chcę uwarzać się za lepszego, ale jest też możliwe, że można nienadążać za nowymi rzeczami Variete. Przyznam, że po latach słuchania nie potrafię już wracać do wczesnych rzeczy chłopaków. A nowe ciagle siędzą w odtwarzaczu.
|
|
Nick:aniita
Dodano:2009-07-17 22:38:07
Wpis:Przede wszystkim dziękuję Papierowemu Autobusowi za wielki wkład w rozwój księgi gości, jestem pod dużym wrażenie, bo rzadko na forach spotyka się tak dużą dociekliwość i drążenie tematu, bez ubliżania przy tym bliźnim, którzy mają odmienne zdanie. Podobnie jak Autobus słuchałam Variete w młodości, tj. w latach licealnych (pierwszy utwór, jaki usłyszałam, to "Krzyż", w pamiętnej Rozgłośni Harcerskiej - piorunujące wrażenie; rok 1987), potem na jakiś czas przestałam, zaczęłam ponownie przy reedycji, tzn. pierwszym oficjalnym wydaniu "Bydgoszczy" -i "wzięło mnie" kto wie, czy nie jeszcze silniej niż za pierwszym razem (a wszak od dawna już nie byłam nastolatką, dla której nie liczy się nic oprócz muzyki). Prędko uzupełniłam swą kolekcję o wszystkie dostępne płyty Variete, tudzież parę utworów trochę trudniej dostępnych. I aby nie przedłużać tego mało natchnionego wpisu, dodam tylko, że - mimo zrozumienia dla (prawie) wszystkich poczynań obecnego składu - jestem zwolenniczką "starego" Variete. "Bydgoszcz", "Variete", "Wieczór przy balustradzie" to moim zdaniem coś w rodzaju trylogii - utwory ewoluujące od całkowitego mroku po branie rzeczywistości w ironiczny nawias, że się tak po grafomańsku wyrażę. Bardzo czekałam na "Nowy material", ale choć mocno się wsłuchiwałam, nie odnalazłam już w tej muzyce (i słowach) podobnego dreszczu i nerwu, jaki czułam kiedyś. Podobnie nie do końca przekonał mnie "Zapach wyjścia" (ten chyba jeszcze mniej niż "Nowy..."). Tzn. dwóch ostatnich płyt mogę słuchać bez bólu i zgrzytów, ale i bez szczególnych uniesień. I chyba nie chodzi tu tylko o to, że "stare" Variete kojarzy mi się z utraconą młodością i dlatego mam do niego szczególny sentyment - bo po pierwsze młodości nie wspominam dobrze (strasznie chmurna była), a po drugie - większą część dorobku zespołu poznałam jednak będąc osobą już nie pierwszej młodości. To wszystko nie wyklucza możliwości, że pewnego dnia usłyszę w nowych dźwiękach (i słowach) to coś - tego DUCHA, którego nie słyszę i nie czuję dziś, ale na razie... bliższa jest mi legenda niż współczesność.
Przepraszam za mało merytoryczne przynudzanie, pozdrawiam serdecznie.
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-17 07:13:03
Wpis:Warto tu wyjaśnić jeszcze jedną kwestię. Otóż należę do osób uważających (mam nadzieję, że jest nas więcej), iż to, że w latach 1987-8 (moja pamięć sięga mniej więcej tak głęboko, przynajmniej jeśli chodzi o muzykę) twórczość zespołu podobała się, nie zobowiązuje do jakiegoś rodzaju trwałej „lojalności” po ponad dwudziestu latach. Innymi słowy, poczuwamy się do lojalności względem pewnych utworów raczej niż działającego pod stałą nazwą zmieniającego się zespołu.
Na czym polega, moim zdaniem, wkład starego Variété w rozwój rodzimej kultury nie tylko muzycznej? Po pierwsze, na mariażu stylistyki rockowej z poezją „różewiczowską”, czego wcześniej nie było, a co przyniosło interesujący efekt. Po drugie, na osiągnięciu nasycenia nastroju, jakie wcześniej spotykało się zupełnie wyjątkowo albo nie spotykało wcale. Nastroju, który chyba nie blednie z upływem czasu. Jeśli zaprezentować płytę „Bydgoszcz” osobom urodzonym po 1985 r., podziała na nie równie silnie jak na nas (przećwiczyłem). Nie śmieszy (jak niektóre protest songi z lat 60. i 70.), nie mamy wrażenia, że muzycy grając w studiu zlewali się z potencjalnych słuchaczy.
Co zostało ze starego Variété, poza starymi nagraniami i utrwalonymi na piśmie tekstami – jeśli nie liczyć istniejącej i funkcjonującej na innych zasadach legendy? Nazwa (marka, szyld) i Grzegorz. Sądzę, że nie czując się uzależnionymi od marki, zyskujemy – możemy nie czuć się nadmiernie rozczarowanymi, możemy także nie odczuwać potrzeby publicznego dawania wyrazu temu rozczarowaniu, spojrzeć na to z dystansu i z dystansem.
Osobiście w latach dziewięćdziesiątych miałem całkowitą niemal przerwę z zespołem, przypadkiem odświeżyłem sobie pamięć i wspomnienie wiosną tego roku, i intensywnie nadrabiam zaległości. Słuchając nagrań z Jarocina ’84 byłem trochę rozczarowany brzmieniem (brzmiąc tak, zespół porwał chyba mało kogo), obawiałem się wrażenia z nagrań z demówek z tamtego czasu, a tymczasem „(Pseudo-)Nothing” zaskoczyło mnie pozytywnie. Ot, tyle oceniania.
|
|
Nick:@ psik
Dodano:2009-07-17 01:55:52
Wpis:Nie uznaję podziału na stare i nowe Variete - dla mnie to ten sam zespół.Skład osobowy oczywiście zmieniał się ale mało jest zespołów które do końca walczą w tym samym składzie.Cieszę się wręcz że grupa kombinuje i przeciska się między czymś co już trudno nazwać nutami i zapisać na papierze.Wydaje mi się,że dorastam razem z zespołem,który jest niepowtarzalny tak jak niepowtarzalna jest nasza młodość.Muzycznie Variete nie usiadło na kilku utworach, które zapewniły im miejsce na cokole i naszych sercach - grupa robi swoje dalej.
A że niektórym tak się nie podoba - cóż na to poradzić.Nie rozumiem zupełnie jednak, jak miś o małym rozumku, dlaczego zespół,który ma bodajże najwierniejszych fanów, nie prowadzi z nimi normalnej rozmowy.A o czym? O tym co ich interesuje w twórczości.A wstydzić się naprawdę nie ma czego.Dawno dawno temu czekałem na każdy utwór który do mnie dotrze.Czy to w radio czy na koncercie,czy wreszcie z odgrywanej wiele razy taśmie.Teraz, może już nie z taką ekscytacją czekam na nowe nagrania.Chciałbym być znowu mile zaskoczony i pewnie będę nową inną płytą za jakiś czas.Doceniam jednocześnie ogrom pracy jaką wniósł "Papierowy Autobus" i inni w rekonstrukcję mojej młodości i fascynacji. Dziekuję
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-16 22:58:10
Wpis:Szanowny Kolego elan!
Na istnienie osób, którym stare Variété podoba się bardziej niż nowe, chyba nie można nic poradzić. Jestem jedną z nich, i właśnie dlatego piszę w Księdze o sprawach związanych z Variété starym. Były propozycje dołączenia do strony także forum dyskusyjnego, do czego jednak póki co nie doszło. Księga, podpięta pod tzw. oficjalną stronę zespołu, wydaje się miejscem najwłaściwszym do pisania o zespole. Jak pisałem, Księga Gości nie jest jednak miejscem uprawiania krytyk, wobec czego staram się pisać o tym, co się podoba, albo przynajmniej kręcić wokół tych utworów i nagrań, które ciekawią i budzą pozytywne emocje. O nowszej twórczości piszę mało, nie odczuwam bowiem takiej potrzeby.
Pobrzmiewający w niektórych mych wypowiedziach ton, który Kolega nazywa konfidencjonalnym, ma swoje źródła. Nie podoba mi się mianowicie, że najstarszy dorobek zespołu – także i przede wszystkim najmniej znane jego karty – jest, mamy takie wrażenie (por. także głosy innych gości), skazywany na zapomnienie w imię aktualnych potrzeb marketingowych. Takie działanie napotyka na reakcję, moją i nie tylko moją, której jednym z przejawów jest taka a nie inna konwencja niektórych – nie wszystkich – wpisów. Nigdy jednak nie pozwoliłem sobie np. pisać per „Grześ” o zasłużonym twórcy starszym ode mnie o prawie dekadę.
Wielką wartością niniejszej Księgi jest panująca tu bardzo niekonfliktowa atmosfera, co w wypadku bezkompromisowego pokolenia jarocińskiego jest zjawiskiem wręcz nieco zaskakującym. Jedynie jakiś czas temu, gdy jeszcze tu nie pisałem, dochodziło do ostrzejszych, choć krótkotrwałych spięć między, że się tak wyrażę, rozumiejącymi i rozumiejącymi inaczej. Odwiedzam również pewne z założenia naukowe fora dyskusyjne, gdzie nieoczekiwanie – zapewne z racji młodego wieku i niedojrzałości emocjonalnej wielu dyskutantów –, doszło już do daleko posuniętego zdziczenia obyczajów. Dobrze byłoby jednak zachować u nas tę przyjazną atmosferę.
|
|
Nick:elan
Dodano:2009-07-16 14:38:28
Wpis:Przyznam, że czytam ostatnio wpisy z Księgi Gości Variete i dowiaduję się wielu ciekawych rzeczy. Irytuje mnie jednak nieco konfidencjonalny ton Papierowego Autobusu, który poza tym, prowadzi dyskusje nt. Variete bardzo jednokierunkowo, występuje z pozycji tzw. Starego Fana, który „wie lepiej”. Myślę, że Variete to nie tylko chlubna przeszłość, zespół wsłuchuje się cały czas w „teraz” i daje temu wyraz kolejnymi świetnymi płytami.
Pozdrawiam wszystkich słuchających - tak jak ja - Variete od lat.
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-16 12:52:25
Wpis:Dobrze, że chociaż Chłopca z Rowerem i jego Tajemnicę kandydatki na towarzyszki zostawiły w spokoju. Swoją drogą jednak – można mieć żal do śp. Piotra, że pozwolił wypowiedzieć się jednej tylko stronie, nie pozwalając wybrzmieć głosowi artystów, tj. nie zamieszczając w swym filmie filmowo-dźwiękowej rejestracji naszego ulubionego wykonania. Byłabyż to nie lada atrakcja!
W nawiązaniu do głosu naszego młodszego Kolegi – tajemnica tajemnicą, wolelibyśmy jednak, gdyby zawarto ją jedynie w muzyce, wokalu i przesłaniu tekstowym, nie rozciągając jej na okoliczności powstania i tożsamości poszczególnych nagrań. Chętnie jednak poczytamy owe opowieści niesamowite z legendarnych koncertów 1984-5. Księga Gości wydaje się najlepszym miejscem dla takich relacji.
|
|
Nick:Rara
Dodano:2009-07-16 10:19:09
Wpis:Z ogromną przyjemnością przeczytałem na łamach tej Księgi dyskusję o "Nothing" moderowaną głównie przez Papierowy Autobus. Zrobiło mi się raźniej. To znak, że muzyka Variete ciągle pozostaje w kręgu tajemnicy. Jako rówieśnik zespołu, koncerty sprzed dwóch dekad znam tylko z opowieści niesamowitych. A to, że do tej pory udało mi się widzieć zespół live już w co najmniej 3 składach, jest jak prezent od losu. Ilekroć słucham zarówno "starych", jak i nowych płyt, czuję zajebistą satysfakcję. Że uchylono mi rąbka tajemnicy. Dzięki Grzegorzu, dzięki Marku. Pozdrowienia dla gości tej Księgi.
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-15 23:08:02
Wpis:Drogie Koleżanki, drodzy Koledzy,
oglądam szóstą z dziewięciu części „Fali” śp. Łazarkiewicza dostępnych na youtube, okolice minuty ósmej, a tam dysputa aktywistek Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej z muzykami (m.in. Zeńczewskim) i fanami. Nagle jedna z nich, wyglądająca – jak ujął to nasz druh tijger – „na młodą Antoninę Krzysztoń”, odczytuje z kartki fragment legendarnych „Cmentarzy”, rzygając wręcz oburzeniem. W chwilę później do dysputy włącza się po jej stronie nikt inny jak młodziutka podówczas obecna czołowa działaczka wolnościowa dr hab. prof. UW Magdalena Środa... Gestykuluje jak dziś. Krytyka naszych kochanych „Cmentarzy”, ulubionego tekstu Piotra Bratkowskiego, którymi wszyscy tak zachwycamy się od momentu udostępnienia nagrań...! :)
Wstyd, pani Magdaleno, wstyd...
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-15 20:50:36
Wpis:Być może było tak, jak sądzi Arturro: pod szyldem „Nothing” dystrybuowano set, który znamy, zaś w Encyklopedii opublikowano błędny wykaz utworów. To jednak nie tłumaczy wszystkich niejasności.
Pewne informacje zamieszczone w haśle EPR wyglądają tak, jak gdyby zostały zaczerpnięte wprost od członków zespołu. Jeśli założyć, że również zawartość legendarnej kasety została podana przez nich, a autor hasła powtórzył ją „na wiarę”, pozostaje niejasne, dlaczego była ona nieścisła, choć pochodziła niejako z pierwszej ręki.
Moim zdaniem dotarliśmy tutaj do kresu poznania; nic mądrego już nie wymyślimy, jeśli nie poznamy świadectw wiarygodnych osób albo uczestniczących w nagraniach, albo posiadających oryginał kasety, albo wreszcie jakieś inne istotne informacje.
|
|
Nick:arturro
Dodano:2009-07-12 14:45:19
Wpis:prawdopodobnie zespół nagrał więcej utworów a tylko część znalazła się na kasecie stąd też możliwa rozbieżność w tytułach
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-06 18:30:58
Wpis:„NOTHING” C.D.
Zgodnie z obietnicą sięgnąłem do książkowej wersji „Encyklopedii polskiego rocka” (wyd. trzecie, 2001). Okazuje się, że w relacji dady nie ma nieścisłości (wykaz i kolejność utworów są identyczne z podanymi na stronie), zostały natomiast pominięte pewne informacje istotne w kontekście dyskusji prowadzonej od maja wokół „Nothing”:
s. 561, szpalta pierwsza: „Pierwszy poważny sukces stanowiło zdobycie wyróżnienia podczas FMR w Jarocinie ’84. W tym samym roku muzycy samodzielnie wydali rozprowadzaną na koncertach kasetę demo „Nothing” – nagraną w półprofesjonalnym studiu, a zawierającą m.in. wczesną wersję „I znowu ktoś przestawił kamienie”” (hasło autorstwa L. Gnoińskiego).
„Nothing”, podobnie jak kasetowa wersja „Bydgoszczy”, zostały oznaczone jedną gwiazdką, oznaczającą „można nie mieć” (dwie gwiazdki – można mieć – co to za hierarchia?, trzy gwiazdki – trzeba mieć) na s. 562, szpalta druga.
Trudno zaprzeczyć, że są to kolejne argumenty przemawiające za niezależnością materiału „Nothing” od znanych nam nagrań. Teraz należałoby przyjmować, że autor hasła nie tylko spreparował wykaz i kolejność utworów, umieszczając tam m.in. utwory zarejestrowane tylko na koncertach (np. „Czarny las”), ale i przyznawał gwiazdki wydawnictwu, które znał jedynie ze słyszenia, wypowiadał się na temat warunków nagrania rejestracji, których nie słyszał, wreszcie dwukrotnie wyeksponował obecność na wydawnictwie utworu, który sam mu nietrafnie przypisał. W Encyklopedii jest mnóstwo błędów i nieścisłości (są także w haśle Variete), w tym wypadku jednak byłoby ich chyba zbyt wiele. Trzeba pogodzić się z myślą, że „prawdziwego” „Nothing” wciąż jeszcze nie mamy (przynajmniej w całości).
Jak wspomniałem, najstarsze nagrania otrzymały tutaj jedna gwiazdkę, gdy np. „Nowa Aleksandria”, nużąca rąbanka instrumentalna stanowiąca, jak ktoś gdzieś pisał, „matematyczną zrzynę” z twórczości jednego ze światowych klasyków nurtu – trzy. To my tu i gdzie indziej kilkadziesiąt postów napisali, całymi dniami googlowali, do bibliotek narodowych dreptali, dedukowali, indukowali, a w przerwach ssali na potęgę z paluchów (pozdrowienia dla pana Jerzego z Łodzi, gdyby tu zajrzał) – aby przeczytać w szacownej encyklopedii, że to wszystko tak naprawdę bez wartości? Wstyd, panie Leszku, wstyd.
PS. Jestem zasmucony lekturą zamieszczonego w Lampie 3/2006 wywiadu z naszym bohaterem pt. „Nazwiska nie zmienię”. Artysta po latach określa najbardziej wartościową część swojej twórczości słowami, w jakich, niczym w odbiciu rozbitego lustra, artyści, uczeni, myśliciele itd. młodszych pokoleń pamiętający Variete 85-86 w większości oceniliby nowsze formy rozwojowe: „co za duża nonszalancja wykonawcza, co za muzyczny zlew”...
Czytamy zatem te wszystkie rozmowy pełne zapewnień o spełnieniu artysty, wchodzimy na niniejszą księgę, i z pewnym zaskoczeniem odkrywamy głos nieomal wprost z próby zespołu, mówiący o panującej w jego łonie atmosferze frustracji świadomością doznawanych niepowodzeń artystycznych.
|
|
Nick:Papierowy Autobus
Dodano:2009-07-04 13:38:32
Wpis:Zasłużony wydawca Arturro nie powinien czuć się atakowany mymi wpisami. Pisałem zestawienie informacji o „Nothing”, i czułem się w obowiązku streścić to, co pisano, a mnie udało się przeczytać. Oczywiście, po zwróceniu uwagi na charakter rozbieżności brzmieniowej między koncertem i nagraniami Arturro niesprawdzoną i nieprawdopodobną informację o rozprowadzaniu tych nagrań w Jarocinie 84 usunął. Także chyba nie Arturro podpisywał pliki podczas digitalizacji, i to nie on wypierał wątpliwości ze świadomości. Napisano mu, że „Nothing”, co powtórzył; ja też początkowo w to wierzyłem.
Nie pisałem, że istnieje stuprocentowa pewność; przeciwnie, istniejące wątpliwości potęgują niepewność. Obecnie głównym argumentem na rzecz tożsamości jest to, że – jak sądzi Arturro – nikt z kolekcjonerów nie ma innych niekoncertowych nagrań (z próby itp.) tych samych utworów z najwcześniejszego repertuaru, chociaż informacje o rozprowadzaniu „Nothing” są, a o dystrybucji ewentualnej drugiej kasety nie ma. To rzeczywiście zastanawiające, ale znajduje jakieś uzasadnienie w innym fakcie podniesionym przez Arturra – niskim jej nakładzie.
Zakładając, że są to te same nagrania, najprościej byłoby przyjąć, że oryginalna kaseta miała 12 utworów, kasety znane, opisane lub udostępnione zostały z niej przegrane w postaci niepełnej. Dlaczego jednak miano by usuwać i przestawiać utwory – nie jest jasne. Czym innym jest brak utworu ostatniego (miejsca zabrakło itp.), czym innym opuszczenie pozycji ze środka i inne przestawienia kolejności.
Członkowie pierwszego składu nie protestowali przeciwko opisaniu „Nothing” na stronie oficjalnej, nie protestowali jednak również przeciwko opisaniu dyskutowanego zdjęcia jako Jarocin84, choć doskonale wiedzieli, gdzie zostało wykonane. Może zresztą sami je tak opisali.
Wypowiedzi moich nie należy też traktować jako prób deprecjonowania materiału, który został udostępniony. Przeciwnie – uważam, że jeśli mam rację, a materiał jest późniejszy od oryginalnego „Nothing”, jest on brzmieniowo i wykonawczo lepszy, bardziej dojrzały, i jako taki winien uchodzić za najbardziej reprezentatywny dla najwcześniejszego repertuaru Variete. To, że druga kaseta przez pewien czas była obiektem intensywnego pożądania kolekcjonerów i sympatyków, nie decyduje o jej obiektywnej wartości historycznej i zwłaszcza artystycznej. Chcielibyśmy jednak posłuchać „Czarnego lasu” z próby i wczesnego wykonania „Kamieni” z 1984 r.
|
|
Nick:arturro
Dodano:2009-07-04 10:51:03
Wpis:całkiem możliwe jest także że kaseta nie wyszła w 1984 roku tylko w 85, jedyne informacje o tej pozycji tak naprawdę wszyscy czerpiemy z Enc.PR, jak napisał DADA sprawa kasety nie była konsultowana z zespołem więc nie ma żadnej pewności 100% prawdziwości w niczym
nawet jeśli autorzy byli profesjonalnymi dziennikarzami w dziedzinie muzyki mogli nie uchronić się paru błędów zwłaszcza gdy chodzi o pozycje wydawane przez zespoły w nikłym nakładzie bo na pewno nie było to 150 tysięcy czy 200
|
|
Nick:arturro
Dodano:2009-07-04 10:38:43
Wpis:"wydawca" nothing machnął gafę pisząc z pamięci że była ona rozprowadzana w trakcie Jarocina 84, chodziło o rok 84 i jak mniemam jego końcówkę (pisząc to myślałem automatycznie pewnie o innych zespołach puszczających kasety w Jarocinie i doczepiłem pod to także niesłusznie Variete).
w dalszym ciągu nie dowierzałbym informacji o zawartości kasety z Encyklopedii PR zwłaszcza że ostatnio pisałem z człowiekiem, który miał te nagrania z zupełnie innego źródła na kasecie - któraś tam bardzo kiepska już kopia- i były to dokładnie te sama nagrania, brakowało jedynie ostatniego numeru ale tak czasem bywało przy przegrywaniach
do tej pory po 25 latach nie pojawiły się nigdzie nagrania z Nothing, przeglądałem zawartość nagrań u paru głównych kolekcjonerów muzyki - których wielkość i jakość poraża- i nie ma nic innego jak to co wypłynęło ostatnim czasem
|
|